Weźmiemy udział w zbliżających się wyborach do parlamentu - zadeklarowali liderzy białoruskiej opozycji. Jednak nie mają oni wątpliwości, że tocząca się właśnie kampania wyborcza jest "niesprawiedliwa i nielegalna".
Jako pierwszy informację o starcie w wyborach podał przywódca Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Labiedźka. - Zjednoczone Siły Demokratyczne nie zbojkotują wrześniowych wyborów parlamentarnych na Białorusi - zadeklarował Labiedźka i dodał, że opozycjoniści powinni się raczej skupić na kontroli liczenia głosów w komisjach wyborczych.
- To dotyczy zwłaszcza tych okręgów, gdzie są mocni kandydaci opozycyjni i w przypadku ich porażki łatwiej będzie udowodnić fałszerstwo - wyjaśnił Labiedźka.
Nie wszyscy pójdą do urn
W piątkowym posiedzeniu uczestniczyli przedstawiciele Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, partii Białoruski Front Narodowy (BNF), Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej, Partii Komunistów Białorusi i ruchu "O wolność".
Nie wszyscy jednak poparli ideę wzięcia udziału w wyborach. Lider BNF Lawon Barszczeuski już w środę zapowiadał, że jego partia nie weźmie udziału w wyborach parlamentarnych i nie uzna ich wyników.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24