Białoruska milicja zatrzymuje Polaków

Aktualizacja:
 
Andżelika Borys próbuje obronić Dom przed władzamiTVN24

Do 25 spadła liczba Polaków zatrzymanych przez białoruską milicję - informuje polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. O 43 zatrzymanych Polakach, którzy jechali do Iwieńca bronić Domu Polskiego - mówiła wczesnym popołudniem w rozmowie z tvn24.pl szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.

Szef MSZ Radosław Sikorski zapewnił, że zarówno centrala MSZ, jak i nasza placówka na Białorusi "energicznie" przedstawia nasze stanowisko władzom białoruskim.

- Analizujemy obecnie tę sytuację, z moich najświeższych informacji wynika, że ta liczba osób, którym utrudniono dostęp spadła do 25 - powiedział Sikorski.

Sprawą zatrzymania działaczy ZPB zajmie się też sejmowa Komisja ds. Łączności z Polakami za Granicą; zbierze się ona w trybie pilnym w piątek o godz. 12.15.

Borys uciekała autostopem

- Władze postanowiły na siłę przejąć ten dom, organizując zebranie i wyłaniając swojego prezesa - mówi Borys. Dlatego też "działacze z grodzieńszczyzny i z Mińska przyjechali tu dzisiaj, żeby podtrzymać działaczy ZPB w Iwieńcu". - W drodze często byli zatrzymywani.

Według jej relacji, po południu 43 osoby znajdowały się na komisariacie w Wołożynie, ok. 30 km od Iwieńca.

Samej Borys do Iwieńca udało się dostać autostopem.

Milicja spisuje

W Iwieńcu, wokół Domu Polskiego panuje jednak spokój. - Milicja obok domu była. Spisała numery samochodów i na razie jest spokój - powiedziała tvn24.pl Borys.

Szefowa ZPB nie potrafiła jednak powiedzieć jak zakończy się konflikt wokół Domu. - To nie było potrzebne, ten scenariusz z 2005 r., gdy działacze ZPB zostali wyrzuceni z Domu Polskiego w Grodnie - dodała.

Gdyby jednak podporządkowanym Mińskowi Polakom udało się przejąć Dom, zdaniem Borys, "będzie to tylko świadczyło o władzach Białorusi".

Konflikt o Dom

Konflikt wokół Domu Polskiego w Iwieńcu, jednego z trzech, które wciąż pozostają w rękach nieuznawanego przez Mińsk kierownictwa ZPB, trwa od wielu tygodni. Na przesłuchania wzywani byli nauczyciele

W drodze często byli zatrzymywani. W tej chwili 43 osoby znajdują się na komisariace w Wołożynie, ok. 30 km od Iwieńca Andżelika Borys

Nabrała tempa kilka dni temu, gdy uznawane i wspierane przez białoruskie władze kierownictwo ZPB pod wodzą Stanisława Siemaszki wykluczyło ze Związku Polaków szefową iwienieckiego oddziału i dyrektorkę tamtejszego Domu Polskiego Teresę Sobol. Decyzję tę podjęła Rada Naczelna oficjalnego ZPB, chociaż - jak zauważył Poczobut - decydować o tym powinien oddział terenowy organizacji, a nie Rada Naczelna.

- Było to możliwe, ponieważ "Związek Polaków jest jeden, ma tylko dwa kierownictwa" - wyjaśnił Poczobut. - Oddział ZPB w Iwieńcu uznaje za prezesa ZPB Andżelikę Borys, a nie wspieranego przez białoruskie władze Siemaszkę. W sprawie pani Sobol chodzi więc "przede wszystkim o przejęcie Domu Polskiego w Iwieńcu" - ocenił także.

Ogłoszenia, które dzielą

Jak przekazała Teresa Sobol, w poniedziałek w Iwieńcu rozmieszczone zostały ogłoszenia w języku rosyjskim o tym, że 21 stycznia o godz. 17 w miejscowym klubie odbędzie się spotkanie mieszkańców ze Stanisławem Siemaszką oraz koncert. We wtorek zaś pojawiło się ogłoszenie w języku polskim, że tego samego dnia pół godziny później w Domu Polskim odbędzie się zebranie, na którym zostaną wybrane nowe władze lokalnego oddziału ZPB.

Ze względu na to, że ogłoszenie jest napisane po polsku, "ludzie myślą, że to ja napisałam" - powiedziała Sobol. Dodała, że szef Rady Miejskiej Iwieńca telefonuje do zakładów pracy, wzywając, by ludzie stawili się na zebraniu.

Zapowiedziała, że ze swojej strony będzie dzwonić do członków ZPB, by przyszli na zebranie i wyrazili swoją opinię.

Walka o ZPB

Oddział w Iwieńcu, do którego należy obecnie 308 osób, od 2005 roku nie uznaje władz ZPB kierowanych najpierw przez Józefa Łucznika, a następnie przez Stanisława Siemaszkę.

Białoruskie władze nie uznają ZPB Andżeliki Borys, który przez Warszawę uważany jest za jedyny prawomocny. Dla Mińska legalny jest Związek Polaków kierowany obecnie przez Siemaszkę, a wcześniej przez Łucznika, który został wybrany na prezesa w sierpniu 2005 roku.

Do rozłamu doszło po marcowym zjeździe ZPB, na którym wybrano na prezesa Andżelikę Borys. Władze białoruskie nie uznały tego wyboru; doprowadziły do powtórzenia zjazdu i powierzenia stanowiska prezesa Łucznikowi, czego z kolei nie uznały władze polskie.

Źródło: tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24