W niedzielę upływa termin ultimatum postawionego przez białoruską opozycjonistkę Swiatłanę Cichanouską władzom w Mińsku. "Każdy funkcjonariusz struktur siłowych i urzędnik wybierze, czy stoi po stronie narodu, czy przełożonych - napisała Cichanouska w serwisie Telegram.
Swiatłana Cichanouska, była rywalka Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich, zapowiedziała, że w poniedziałek w kraju rozpocznie się strajk generalny, jeśli do niedzieli Łukaszenka nie spełni trzech żądań: ma on ogłosić swoją dymisję, doprowadzić do całkowitego zaprzestania przemocy na ulicach i do zwolnienia wszystkich więźniów politycznych.
"Dzisiejsza niedziela to dzień wyboru. Każdy funkcjonariusz struktur siłowych wybiera dziś, kogo broni: swojego narodu czy swoich przełożonych. Każdy urzędnik dziś wybiera, komu służy: narodowi czy reżimowi" - oznajmiła w serwisie Telegram Cichanouska.
"Wspieram wszystkich Białorusinów, którzy wyjdą dzisiaj na ulice z żądaniami narodowego ultimatum. I wesprę każdego urzędnika i funkcjonariusza struktur siłowych, który wyrazi solidarność z narodem tego dnia" - zapewniła opozycjonistka.
Problemy z łącznością i apel ambasady USA
W niedzielę, która jest 78. dniem protestów przeciwko oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich z 9 sierpnia, na ulicach Mińska i innych miast odbywają się marsze na rzecz poparcia postawionego Łukaszence ultimatum. Niezależne białoruskie media informują, że w Mińsku zaczęły się problemy z łącznością przez mobilny internet. Portal TUT.by podaje, że od rana w różnych miejscach w stolicy był ustawiany sprzęt wojskowy i autobusy z funkcjonariuszami struktur siłowych.
W związku z zapowiedzią strajku ambasada USA w Mińsku wydała komunikat, w którym wezwała swoich obywateli przebywających na Białorusi, by nie brali działu w masowych akcjach, zrobili zapasy wody, jedzenia i leków, a także mieli zapas gotówki na co najmniej trzy dni.
Źródło: PAP