W procesie dotyczącym brutalnego pobicia Ramana Bandarenki zapadły wyroki. Dziennikarka niezależnego portalu TUT.by Kaciaryna Barysiewicz została skazana na sześć miesięcy pozbawienia wolności. Lekarz anestezjolog Arciom Sarokin – na dwa lata z rocznym odroczeniem wykonania kary. Oboje zostali uznani za winnych ujawnienia tajemnicy lekarskiej.
Proces w sądzie rejonowym w Mińsku toczył się za zamkniętymi drzwiami. Prokuratura zarzuciła dziennikarce i lekarzowi ujawnienie tajemnicy lekarskiej, co miało pociągnąć za sobą "wzrost społecznego napięcia i tworzenie atmosfery braku zaufania do organów państwowych".
Sprawa dotyczy artykułu, który Kaciaryna Barysiewicz napisała 13 listopada 2020 roku na łamach niezależnego portalu TUT.by: "Lekarz szpitala pogotowia ratunkowego: We krwi Bandarenki było zero promili". W publikacji podważono oficjalną wersję władz, że brutalnie pobity Bandarenka "był pijany". Barysewicz powoływała się na informację przekazaną przez lekarza anestezjologa Arcioma Sarokina, który był w zespole operującym Bandarenkę.
Pobicie na placu Przemian
Raman Bandarenka zmarł wieczorem 12 listopada 2020 roku w szpitalu w Mińsku na skutek doznanych ciężkich obrażeń. Wcześniej na podwórku, zwanym potocznie placem Przemian, został zaatakowany, najprawdopodobniej przez funkcjonariuszy w cywilu, którzy obcinali wiszące na ogrodzeniu biało-czerwono-białe wstążki, będące symbolem oporu przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki.
Po pobiciu sprawcy zabrali Bandarenkę do mikrobusu. Potem miał trafić na komisariat, a kilka godzin później do szpitala w stanie krytycznym, z ciężkimi obrażeniami. Lekarzom nie udało się go uratować.
Pozostaną w areszcie
Białoruska sekcja Radia Swoboda podała, że sąd nie zakazał dziennikarce i lekarzowi prowadzenia działalności zawodowej. Prawnicy skazanych zapowiadają złożenie apelacji. Barysiewicz i Sarokin nadal będą przebywać w areszcie śledczym przy ulicy Wołodarskiego w Mińsku.
Na ogłoszenie wyroku wpuszczono zaledwie kilka osób, krewnych oskarżonych i dziennikarzy mediów państwowych. Przed salą posiedzeń został ustawiony wykrywacz metalu. Brat Barysewicz nie mógł wejść do budynku – podało Radio Swoboda.
Źródło: Radio Swoboda, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TUT.by