Kilkunastu pracowników niezależnego portalu TUT.by zostało we wtorek zatrzymanych przez białoruskie służby – podał w mediach społecznościowych portal. Wcześniej przedstawiciele Departamentu Śledztw Finansowych dokonali w redakcji rewizji. Funkcjonariusze mieli również przyjść do mieszkań redaktor naczelnej i innych pracowników.
We wtorek rano niezależny portal TUT.by oraz inne białoruskie media niezależne poinformowały o wkroczeniu funkcjonariuszy do redakcji portalu, a także do mieszkań jego pracowników, w tym redaktor naczelnej Maryny Załatawej.
Później tego samego dnia TUT.by opublikował w sieciach społecznościowych listę 13 zatrzymanych pracowników. Wśród nich są dyrektorka generalna firmy TUT BY MEDIA Ludmiła Czekina, główna księgowa Anżeła Asad i ich zastępczynie, kierowniczki działów sprzedaży i marketingu, redaktor naczelna Maryna Zołatawa, jej zastępcy Maksim Hajko i Wolha Łojko, dziennikarka Alena Tałkaczowa.
Dostęp do portalu TUT.by został zablokowany. Prokuratura generalna stwierdziła, że jest to związane z "publikowaniem niedozwolonych treści" - przekazywaniem informacji w imieniu niezarejestrowanej organizacji. Chodzi o fundację BYSOL, która m.in. udzielała pomocy osobom represjonowanym.
"Spółka uzyskała dochód z tytułu działalności, która nie jest dopuszczalna"
Departament Śledztw Finansowych (DFR) Komitetu Kontroli Państwowej (KGK) poinformował, że wobec kierownictwa niezależnego portalu wszczęto sprawę karną dotyczącą unikania płacenia podatków w szczególnie dużym wymiarze.
Komitet wyjaśnił w komunikacie, że spółka TUT BY MEDIA uzyskała w 2019 roku status rezydenta Parku Wysokich Technologii (PWT), uprawniający do ulg podatkowych.
"Z danych DFR wynika, że spółka uzyskała dochód z tytułu działalności, która nie jest dopuszczalna w przypadku rezydentów PWT, o czym poinformowano administrację PWT, będącą instytucją państwową" – podał Komitet Kontroli Państwowej. W związku z tym, jak wyjaśniono w dalszej części komunikatu, PWT 18 maja pozbawił TUT.by prawa do ulg podatkowych. Według mediów uczyniono to z datą wsteczną.
"W rezultacie nieuzasadnionego korzystania ze wsparcia państwowego w charakterze rezydenta PWT (przez TUT.by) państwo poniosło straty w szczególnie dużym wymiarze" – podał Komitet.
"Kontynuacja ataków na wolność słowa"
Odnosząc się do tych zarzutów, TUT.by poinformował we wtorek, że jako firma, która nie tylko dostarcza informacje, ale również świadczy usługi reklamowe i produkuje oprogramowanie, spełniał wymogi stawiane rezydentom PWT. "W czasie naszej działalności w ramach PWT przechodziliśmy z sukcesem wszystkie kontrole i audyty, sporządzaliśmy raporty, zawsze pracowaliśmy legalnie, przejrzyście. Żadnych pretensji ani ostrzeżeń od administracji Parku nie otrzymaliśmy" - podał portal.
Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) nazwało wtorkowe wydarzenia "kontynuacją ataków na wolność słowa".
"Odwołania do nadużyć gospodarczych, jakie rzekomo miały być przyczyną, już od lat są aktywnie wykorzystywane dla uzasadnienia represji wobec obrońców praw człowieka, mediów, niezależnych związków zawodowych" - podkreśliło BAŻ.
Chociaż według władz zarzuty mają charakter ekonomiczny, prorządowi komentatorzy mówią o słusznej karze za "wywrotową działalność". "Oto, co się dzieje, kiedy własne egzaltowane fantazje zaczynają wydawać się rzeczywistością. Utrata pieniędzy, biznesu, a nawet wolności" – napisał w Telegramie ulubieniec mediów państwowych Alaksiej Dziermant. Nazwał TUT.by "główną tubą kolorowej rewolucji", a jej redaktorki "babami, które wpadły w polityczną histerię".
Bez kontaktu z dziennikarzami
Wcześniej, tuż po informacji o prowadzonych rewizjach, TUT.by podawał, że dziennikarze, którzy rano byli w redakcji, nie odbierają telefonów.
Portal Nasza Niwa informował, że nie ma też kontaktu z co najmniej trójką niezależnych dziennikarzy białoruskich mediów, którzy pojechali pod redakcję. Kontrole najprawdopodobniej odbywały się również w redakcjach regionalnych portalu.
Niezależni dziennkarze oskarżani o "ekstremizm"
TUT.by to największy na Białorusi niezależny portal. We wrześniu ubiegłego roku został pozbawiony statusu internetowego środka masowej informacji, jednak zachował możliwość działania.
Portal aktywnie relacjonował białoruskie protesty, za co otrzymywał ostrzeżenia od ministerstwa informacji. Zarzucono mu m.in. publikowanie "nierzetelnych informacji, które mogą zaszkodzić interesom państwowym i społecznym". Redaktor naczelna została również uprzedzona przez milicję "o niedopuszczalności łamania przepisów o ekstremizmie".
Dziennikarka TUT.by Kaciaryna Barysewicz została skazana w sprawie karnej na pół roku więzienia za rzekome ujawnienie tajemnicy lekarskiej w sprawie zakatowanego przez "nieznanych sprawców" aktywisty Ramana Bandarenki. Barysewicz napisała, że w chwili pobicia w krwi mężczyzny nie było alkoholu – wbrew twierdzeniom władz. Reporterka powinna wyjść z więzienia 19 maja.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lubow Kasperowicz/TUT.by