2400 delegatów, ale bez przedstawicieli opozycji – w Mińsku odbywa się Ogólnobiałoruski Zjazd Ludowy, zainicjowany przez Alaksandra Łukaszenkę. Otwierając zjazd, Łukaszenka mówił o "brutalnych atakach na Białoruś z zewnątrz i pomocy bratniej Federacji Rosyjskiej".
W Mińsku rozpoczęły się w czwartek dwudniowe obrady VI Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego, organizowanego przez władze jako "narodowy wiec", który ma mieć decydujące znaczenie dla przyszłości kraju. Uczestniczy w nim 2400 delegatów i 300 zaproszonych osób niemających prawa głosu. Zarówno wśród delegowanych, jak i zaproszonych nie ma przedstawicieli realnej opozycji ani zwolenników protestów. Delegaci zostali przywiezieni do Pałacu Republiki jeszcze o zmroku, choć rozpoczęcie zjazdu zaplanowano na godzinę 11.
"Próba buntu według zasady blitzkriegu"
- Kolorowa rewolucja nie mogła się udać, dlatego podjęto próbę buntu według zasady blitzkriegu, opierając się na określonych siłach wewnętrznych – powiedział przed delegatami Łukaszenka, odnosząc się do wydarzeń z ubiegłego roku. - Utrzymaliśmy swój kraj. Na razie – dodał.
Łukaszenka zaznaczył, że "cel przeciwników białoruskiej państwowości nie jest pewny i nie można dokładnie przewidzieć, jakie działania podejmą oni w przyszłości". - Na pewno z Białorusi nie zrezygnują. Ponieważ zaangażowane są bardzo potężne siły i przegrana w tej wojnie nie byłaby im na rękę. Musimy jednak wytrzymać za wszelką cenę. Obecny, 2021 rok, będzie decydujący – dodał.
Po wyborach prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia zeszłego roku i które oficjalnie wygrał Łukaszenka, na Białorusi wybuchły masowe protesty przeciwko sfałszowaniu wyników.
Łukaszenka po raz kolejny podkreślił, że w świetle tych wydarzeń "pomoc Federacji Rosyjskiej miała ogromne znaczenie". - Stanowisko Rosji to nie pomoc obecnym władzom, a wsparcie bratniego państwa i białoruskiego społeczeństwa – przekonywał.
W okresie największych powyborczych protestów na Białorusi prezydent Rosji Władimir Putin zadeklarował, że w razie potrzeby do sąsiedniego kraju zostaną wysłane rosyjskie struktury siłowe.
Białoruś jest "wzgórzem"
Białoruski lider występował przez kilka godzin podczas VI Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego. Władze przedstawiają to forum jako "ważne miejsce debaty na temat przyszłości kraju, w której uczestniczy szeroka reprezentacja społeczna".
W wystąpieniu Łukaszenka poruszył kwestie dotyczące gospodarki, polityki wewnętrznej i zagranicznej. Podkreślał ważną rolę Rosji jako "strategicznego partnera" i gotowość Białorusi do dalszej integracji w ramach kierowanych przez Moskwę struktur integracyjnych. Zaznaczył jednak, że w ramach państwa związkowego nie ma mowy o "utworzeniu żadnych nadnarodowych struktur".
Według Łukaszenki Białoruś jest "wzgórzem" o strategicznym znaczeniu w geopolitycznej rozgrywce. Zachód i NATO przybliżają się do granic Białorusi, umieszczają coraz więcej wojsk w Polsce i krajach bałtyckich.
Dywagując na temat geopolitycznych rozgrywek, Łukaszenka emocjonalnie wspominał powieszonego, obalonego prezydenta Iraku Saddama Husajna i zabitego przez rebeliantów przywódcę Libii Muammara Kaddafiego, którzy jego zdaniem dążyli do uszczęśliwienia swoich rodaków.
Mówił również, że po wydarzeniach na Kapitolu w USA i protestach w Polsce, a także po tym, jak w państwach zachodniej Europy zamknięto ludzi na przymusowej kwarantannie, Zachód "nie ma moralnego prawa", by pouczać Białoruś.
Jednocześnie, tradycyjnie już, Łukaszenka zapewniał, że polityka zagraniczna jego kraju powinna być wielokierunkowa – Białoruś powinna współpracować z krajami UE, Zachodem, Chinami.
"Odejdę, jeśli nie dzisiaj, to jutro"
Zgodnie z oczekiwaniami Łukaszenka poruszył też temat projektu nowej konstytucji, który - jak oznajmił - powinien być gotowy do końca roku. Referendum w tej sprawie ma się odbyć na początku przyszłego roku.
- Po przyjęciu nowej konstytucji w ciągu roku trzeba będzie zmienić wiele ustaw – mówił Łukaszenka. - Nasz kraj powinien pozostać republiką prezydencką. Także bez Łukaszenki. Ja odejdę, jeśli nie dzisiaj, to jutro. Przyjdą inni, już pukają do drzwi – oświadczył.
Jako warunki swojego odejścia wskazał "pokój, porządek i żadnych protestów". - Jeśli do władzy przyjdą nie ci (co trzeba – red.), to zapiszemy, że ani jeden włos nie może spaść z waszych - stronników obecnego prezydenta - głów – powiedział.
"Miejsce debaty"
Łukaszenka nawiązał do wyników wyborów prezydenckich w sierpniu, w których - według oficjalnych wyników - zdobył 80 procent poparcia (jego rywalka, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska, miała otrzymać 10 procent poparcia). - Po tych wyborach mówią: "namalowali mu wynik". Powiem otwarcie, nasi gubernatorzy mają zwyczaj pokazać, u kogo jest lepiej (chodzi o wynik prezydenta w wyborach – przyp. red.). I ktoś mógł dopisać pół procenta lub jeden procent. No dobrze, jeśli komuś nie podoba się 80, to niech będzie 76. Albo 68 procent, jak teraz średnio z sondaży wynika (chodzi o oficjalne badania opinii – red.). Ale i tak my jesteśmy zwycięzcami, przeważająca większość jest po naszej stronie – powiedział. Swoim stronnikom na zjeździe dziękował za to, że wykazali się odwagą "taką jak OMON".
Łukaszenka powtórzył, że "kraju nikomu nie odda", a kiedy "biegał z karabinem maszynowym, nie zgrywał bohatera, lecz działał zdecydowanie". Chodzi o sytuację z sierpnia zeszłego roku, gdy w czasie masowych protestów opublikowano nagranie prezydenta z jego pałacu - w pełnym rynsztunku i z karabinem maszynowym w rękach. W jednym z kadrów Łukaszenka z pokładu śmigłowca obserwuje sytuację na ulicach. "Rozbiegli się jak szczury" - mówił wówczas o protestujących.
Milicyjne ciężarówki na ulicach Mińska
W przededniu zjazdu władze opublikowały wyniki "wielkiego sondażu", z którego ma wynikać, że zaufanie do Łukaszenki deklaruje 66,5 procent badanych.
Media informują, że w czasie zjazdu na ulice Mińska wyjechały milicyjne ciężarówki. Wcześniej władze zapewniały, że "nie dopuszczą do demonstracji".
Źródło: PAP, Radio Swoboda, TUT.by