Do nowych protestów przeciwko tak zwanemu podatkowi dla darmozjadów doszło w niedzielę w różnych regionach Białorusi. Najliczniejsza akcja miała miejsce w Witebsku, gdzie, według Radia Swaboda, zebrało się prawie 2 tysiące osób.
Ponad 1000 osób protestowało w Bobrujsku, a po kilkaset w Brześciu i Baranowiczach. Demonstracje nie zostały uzgodnione z władzami miejskimi, ale nie doszło do żadnych incydentów - twierdzą białoruskie media.
Podatek dla darmozjadów
Białorusini coraz liczniej występują przeciwko prezydenckiemu dekretowi z kwietnia 2015 roku, na mocy którego osoby niepracujące co najmniej 183 dni w roku są zobowiązane do uiszczenia specjalnego podatku. Potocznie jest on nazywany podatkiem dla nierobów lub darmozjadów.
"Biełorusskije Nowosti" informują, że we wszystkich wystąpieniach podczas niedzielnych protestów domagano się odwołania podatku, lecz brzmiały także hasła antyprezydenckie, wzywające Alaksandra Łukaszenkę do ustąpienia ze stanowiska.
Ten niezależny portal zwraca uwagę, że protest w Witebsku nie miał organizatora, a uczestnicy zorganizowali się poprzez sieci społecznościowe. W akcji w Baranowiczach wziął udział lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka, w Bobrujsku przemawiał Wital Rymaszeuski z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji.
Kontynuacja protestów
To kontynuacja protestów, które rozpoczęły się rekordową pod względem liczebności akcją w Mińsku 17 lutego. W Marszu Oburzonych, poprzedzonym mityngiem na Placu Październikowym w stolicy Białorusi, uczestniczyło wówczas ponad 2 tys. osób. Wówczas protestowali też mieszkańcy Homla, Mohylewa, Brześcia, Grodna i Witebska.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP