Szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki, zwolniony w sobotę po 3 latach z kolonii karnej, zapowiedział w środę kontynuowanie działalności. Zaapelował, by nie zapominać o innych więźniach politycznych i zapewnił, że nie żywi urazy do Polski i Litwy.
„Kontynuuję działalność w sferze obrony praw człowieka” – zapewnił na czacie w niezależnej gazecie internetowej „Biełorusskije Nowosti” Bialacki, który w listopadzie 2011 r. został skazany na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i na konfiskatę mienia. Zapewnił, że nie zamierza po pobycie w kolonii karnej odsunąć się w cień, jak niektórzy inni byli więźniowie polityczni. Pytany o nastrój, odparł, że "jest radosny". "Byłem nastawiony na siedzenie do końca i dlatego zwolnienie było dla mnie przyjemną niespodzianką. Ale nie powinniśmy uzależniać swojej pracy od własnego nastroju. Mamy jej dużo, bo największe problemy w Białorusi – z utrzymaniem państwowości i niezależności, z rozwojem gospodarczym, z demokracją i prawami człowieka – pozostają nierozwiązane” – podkreślił. Bialackiego zapytano, czy nie obarcza winą państw zachodnich za przekazanie władzom białoruskim danych, które stały się powodem jego aresztowania. „Nie. Z tym mieli związek pojedynczy urzędnicy na Litwie i w Polsce, a nie władze tych państw. Władze konsekwentnie wspierają demokratyczne zmiany na Białorusi” – zapewnił. „Mam nadzieję, że z tej całej sytuacji wszyscy wyciągnęli odpowiednie wnioski” - dodał.
"Pomoc prawna"
Polska udzieliła Białorusi pomocy prawnej w sprawie Bialackiego, przekazując białoruskiej prokuraturze dane z prowadzonych w Polsce kont bankowych, z których "Wiasna" finansowała działalność. Wywołało to międzynarodowy skandal i dymisje w Prokuraturze Generalnej. Szef MSZ Radosław Sikorski przepraszał w 2011 roku białoruską opozycję za "karygodny błąd", a prokuratura zapowiedziała zmianę praktyki i drobiazgową analizę każdego białoruskiego wniosku. Na pytanie, kiedy Białorusini będą mieli więcej wolności, Bialacki wyraził przekonanie, że nastąpi to, kiedy odczują taką potrzebę i zaczną walczyć o swoje prawa. Według niego jednym z najważniejszych zadań białoruskiego społeczeństwa jest walka o sprawiedliwe wybory. „Od tego, czy nam się to uda, zależy nasze przyszłe życie” – zaznaczył. W jego ocenie nie ma obecnie jedności wśród sił demokratycznych na Białorusi, nie mają też one wytyczonych jasnych celów i wizji dalszego działania. „Ale myślę, że dziś nie ma u nas człowieka, który sam jeden mógłby sformułować jasne zadania i cele.(…) Wszystkie swoje wysiłki jako obrońca praw człowieka, obywatel i człowiek o pewnym życiowym doświadczeniu będę teraz wkładać w wytyczenie wspólnej drogi” – podkreślił. Bialacki wyraził przekonanie, że przyczyną jego przedterminowego zwolnienia – podobnie jak wcześniej przyczyną skazania – były polityczne rachuby władz białoruskich. ”Reżim myśli teraz przede wszystkim o unormowaniu stosunków z Unią Europejską, która domaga się zwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi. Nie chciałbym, żeby jedno moje zwolnienie otworzyło do tego drogę, bo mamy jeszcze siedmiu innych więźniów politycznych. Ani my, ani władze białoruskie, ani Unia Europejska, ani społeczność międzynarodowa w żadnym razie nie powinny o tym zapominać” – powiedział. Pytany o marzenia, jakie miał podczas odbywania kary, odparł, że chciał wrócić do rodziny, do „Wiasny” i do społeczeństwa, i to marzenie się spełniło. „Ale marzenie, żeby odpocząć na Krymie, które miałem przez pierwsze parę lat za kratkami, niestety już się nie spełni” – dodał.
Skazany za zatajenie dochodów
W listopadzie 2011 roku Bialacki został skazany na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i na konfiskatę mienia za zatajenie dochodów wyjątkowo dużej wysokości. Sąd uznał, że nie zapłacił on podatków od ponad 560 tys. euro przekazanych na jego konta w bankach w Polsce i na Litwie w latach 2007-2010. Na wolność wyszedł na podstawie ustawy o amnestii po spędzeniu za kratkami 1050 dni. Wśród więźniów politycznych na Białorusi nadal pozostają były kandydat opozycji w wyborach prezydenckich w 2010 r. Mikoła Statkiewicz, skazany na 6 lat pozbawienia wolności, oraz działacz opozycyjnej organizacji Młody Front Eduard Łobau, skazany na 4 lata.
Autor: asz//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN24