- Przedstawianie Polski jako kraju antyeuropejskiego jest niesprawiedliwe i szkodliwe. Jeśli dziś w Europie jest jakaś proeuropejska opinia, to właśnie w Polsce - stwierdził szef Komisji Europejskiej, ale dodał: - Do Jaonniny wracać nie będziemy.
Jose Manuel Barroso zaprzeczył, jakoby Polska sprawiała największe problemy z przyjęciem nowego traktatu. Kolejny raz stwierdził jednak, że jest przeciw otwieraniu dyskusji o zasadach podejmowania decyzji w Radzie UE, w tym dotyczących tzw. kompromisu z Joaniny.
- To nie Polska była najtrudniejszym partnerem podczas szczytu. Polska zażądała jedynie zmiany systemu głosowania. Inni podnosili fundamentalne sprawy, jak polityka zagraniczna czy Karta Praw Podstawowych - tłumaczył Portugalczyk.
Przyznał, że Polsce było trudno zrealizować swój postulat, ponieważ inne kraje po prostu nie chciały powracać do trudnej dyskusji o systemie głosowania w Radzie UE i dlatego wołały trzymać się przyjętego podczas prac nad eurokonstytucją systemu podwójnej większości.
We wtorek Komisja Europejska przyjęła oficjalne stanowisko w sprawie Konferencji Międzyrządowej (IGC), która ma przyjąć nowy traktat. Zgoda KE była niezbędna do otwarcia IGC.
- KE uważa, że Konferencję powinno się zakończyć najszybciej jak to możliwe, już na szczycie 18-19 października w Portugalii. Inaczej będziemy oskarżeni o marnowanie czasu - powiedział Barroso. - Teraz wszyscy muszą zrozumieć, że porozumienie jest porozumieniem i nie powracamy do kwestii raz już uzgodnionych jednomyślnie. Osiągnięte w mandacie porozumienie jest dobrym porozumieniem - podkreślił.
Dopytywany o polski postulat, doprecyzowania podczas IGC kwestii kompromisu z Joaniny, Barroso się sprzeciwił.
- To, co zostało przyjęte (na szczycie 21-22 czerwca w Brukseli), to możliwość korzystania z kompromisu z Joaniny, i nie należy wracać do tej kwestii. Mandat został przyjęty jednogłośnie" - powiedział.
Polska chciałaby, żeby został doprecyzowany zapis o tzw. rozsądnym czasie, w którym - zgodnie z kompromisem z Joaniny - muszą być prowadzone dalsze negocjacje na temat budzącej sprzeciw decyzji. Zgodnie z deklaracjami szefa rządu, na szczycie padła ustna obietnica, iż chodzi o okres nawet dwóch lat. - Chodzi o to, żeby wszystko, co umówione, było (zapisane)" - mówił kilka dni po szczycie w Brukseli Jarosław Kaczyński.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA