23-letni Dinari McAlmont, który przebywał z rodziną na wakacjach na Wyspach Bahama, został znaleziony martwy na plaży. Wcześniej rodzina zgłosiła jego zaginięcie. Policja podała, jak zmarł Amerykanin.
- 23-latek ostatni raz widziany był na kolacji w hotelu.
- Jego ciało znaleziono następnego dnia na plaży.
- Policja ujawniła wyniki sekcji zwłok amerykańskiego turysty
Dinari McAlmont przybył wraz z rodziną na Paradise Island na Bahamach 4 kwietnia. Jak podaje "NY Post", zatrzymali się w luksusowym hotelu Atlantis. Jednak jeszcze tego samego dnia 23-latek zaginął. Ostatni raz był widziany przez najbliższych o godz. 21, podczas wspólnej kolacji. McAlmont miał następnie odłączyć się od rodziny, bo chciał iść po kurtkę.
Matka, nie mogąc skontaktować się z synem telefonicznie, w końcu zdecydowała się zgłosić zaginięcie policji. Ta znalazła ciało 23-latka na plaży 5 kwietnia tuż po 5:30.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Policja o przyczynach śmierci amerykańskiego turysty
W środę, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, Królewska Policja Bahamów ujawniła przyczynę śmierci Amerykanina. - Przeprowadzono sekcję zwłok, a ustalenia patologa wykazały, że mężczyzna zmarł na skutek utonięcia – poinformowali policjanci, cytowani przez Fox News. Dodano, że policja wciąż czeka na wyniki badania toksykologicznego. - Na razie nie podejrzewa się, że doszło do przestępstwa - podkreślono.
"Jesteśmy głęboko zasmuceni odejściem jednego z naszych gości. Nasze myśli w tym trudnym czasie są z jego rodziną. W pełni współpracujemy z władzami podczas prowadzenia przez nie dochodzenia" - czytamy w oświadczeniu hotelu, opublikowanym przez stację.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: jjk//am
Źródło: Fox News, "NY Post"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock