- Jest pora milczenia i pora, żeby mówić - tymi słowami Aung San Suu Kyi powitała zgromadzone pod jej domem tysiące zwolenników. Przywódczyni opozycji i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla została uwolniona z aresztu domowego, w którym przebywała od 2009 roku. Był to najnowszy z serii jej aresztów, w których łącznie spędziła aż 15 lat.
Władze Birmy usunęły sprzed domu Suu Kyi barierki, dopuszcząc do niej prawnika i lekarza. Następnie noblistka pozdrowiła 5-tysięczny tłum czekający na nią pod jej domem. - Ludzie muszą działać jednomyślnie. Tylko wtedy osiągną swój cel - powiedziała.
Suu Kyi spotkała się także z przedstawicielami swojej partii, Narodowej Ligi na rzecz Demokracji. Zaprosiła też swoich zwolenników, by przyszli jej posłuchać w niedzielę w południe (6.30 czasu polskiego) do siedziby partii.
Obama: jest bohaterką
Radość z powodu uwolnienia birmańskiej opozycjonistki wyraził prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. - Jest moją bohaterką i źródłem inspiracji dla tych, którzy walczą o prawa człowieka w Birmie i na całym świecie - napisał w oświadczeniu Obama.
Prezydent dodał, że USA długo czekały na uwolnienie Suu Kyi z aresztu.
15 lat w areszcie
65-letnia noblistka od wielu lat jest symbolem demokratycznego ruchu oporu w Birmie. W ciągu ostatnich 21 lat aż 15 spędziła w areszcie domowym. W sobotę upływał termin ostatniego z serii jej aresztów.
Od piątku, kiedy to rozeszła się wiadomość o tym, że szef rządzącej krajem junty wojskowej generał Than Shwe podpisał nakaz uwolnienia opozycjonistki, przed domem i przed siedziba jej partii zebrało się około 2 tys. osób czekających uwolnienie Suu Kyi. Większość miała ze sobą jej zdjęcia, a wielu ubranych było w koszulki z napisem "Jesteśmy z tobą".
Fikcyjne wybory
Do zwolnienia Suu Kyi doszło kilka dni po pierwszych od 20 lat wyborach parlamentarnych, które noblistka zbojkotowała. Protestując przeciwko przyjętej przez juntę ordynacji wyborczej, która wykluczyła możliwość jej udziału w wyborach jako osoby skazanej przez sąd, partia Suu Kyi (NLD) nie zarejestrowała się ponownie, czego wymagało nowe prawo wyborcze, została więc rozwiązana.
Wybory zostały potępione przez Stany Zjednoczone, Europę i Japonię jako fikcja mająca umocnić władzę wojskowych pod pozorem utworzenia cywilnego rządu. Zgodnie z oczekiwaniami, w głosowaniu zwyciężyła partia wojskowych.
Źródło: PAP, tvn24.pl