Mamy taką aplikację na telefonie, która pokazuje, gdzie i kiedy spadają rakiety, gdzie się włączają syreny i ona praktycznie całą noc dzwoniła. Ludzie, mieszkający w centrum i na południu Izraela spędzają całe noce w schronach - relacjonowała we "Wstajesz i Weekend" Karolina van Ede Tzenvirt, Polka mieszkająca w Jerozolimie. Jak dodała, "nie można zapominać o ludziach po drugiej stronie, o Palestyńczykach, o rodzinach i dzieciach, które nie mają gdzie się schować, bo schronów tam po prostu nie ma".
Po spokojnej nocy w niedzielę rano wznowiona została wymiana ognia między Izraelem a Palestyńczykami. Jak podaje izraelskie radio "Kan", Hamas wystrzelił w niedzielę rano 55 rakiet w kierunku środkowego i południowego Izraela. W odpowiedzi izraelskie wojsko zrzuciło co najmniej 100 bomb na budynki i bunkry Hamasu w środkowej i północnej części Strefy Gazy. Jednym z celów działań armii izraelskiej w niedzielę rano był dom najstarszego przywódcy Hamasu Yahyi Sinwara w mieście Chan Junus w południowej Strefie Gazy.
"Moi znajomi spędzają całe noce w schronach"
Napiętą sytuację w Izraelu relacjonowała w programie "Wstajesz i Weekend" Karolina van Ede Tzenvirt, Polka mieszkająca w Jerozolimie. - Mamy taką aplikację na telefonie, która pokazuje, gdzie i kiedy spadają rakiety, gdzie się włączają syreny i ona praktycznie całą noc dzwoniła - relacjonowała kobieta. Jak zaznaczyła, aktualnie w mieście "jest cisza".
- Moi znajomi, którzy mieszkają w centrum i na południu kraju, bliżej Strefy Gazy, właściwie spędzają całe noce w schronach - powiedziała pani Karolina. Jak mówiła, jeśli nie mają w mieszkaniu schronu to wybiegają z dziećmi na klatki schodowe, albo do schronu, który znajduje się piwnicy całego budynku.
- Nie można zapominać o ludziach po drugiej stronie, o Palestyńczykach, o rodzinach i dzieciach, które nie mają gdzie się schować, bo schronów tam po prostu nie ma - dodała.
"Rakiety trafiają w domy. To jest realne zagrożenie"
Jak powiedziała pani Karolina, Izraelczycy w pewnym sensie przyzwyczaili się do takich sytuacji. - To jest coś, co jest częścią życia w Izraelu. Oczywiście jest niepokój, jest dużo strachu, jest żałoba, bo zginęło już dziesięć osób w Izraelu - zauważyła. Wśród ofiar śmiertelnych jest między innymi sześcioletni chłopiec, a w sobotę w centrum Izraela na środku miasta życie stracił 50-letni mężczyzna.
Mimo tych ciągłych zagrożeń życie w Izraelu "w pewnym sensie się nie zatrzymuje". - Ludzie dalej wychodzą na ulice, dalej pracują, dalej chodzą do szkoły - mówiła Polka.
W niektórych częściach kraju, gdzie jest duże zagrożenie i stale spadają rakiety, szkoły są jednak zamknięte. - Ludzie muszą wyrywać swoje dzieci ze snu po kilka razy w nocy, żeby wybiec na klatkę schodową. Dzieci płaczą, boją się, to jest ogromny huk - relacjonowała pani Karolina.
Jak mówiła, "są takie miasta, które żyją tak już całe lata, o czym się nie mówi". - Blisko Strefy Gazy ten ostrzał jest cały czas, większy lub mniejszy, ale cały czas jest - podkreśliła. - Rakiety trafiają w domy. To jest realne zagrożenie - przekonywała we "Wstajesz i wiesz" Karolina van Ede Tzenvirt.
Izraelczycy "będą kontynuować operację", Palestyńczycy "nie ustąpią"
Według telewizji Al-Dżazira po stronie palestyńskiej zginęły cztery osoby, a kilkadziesiąt jest rannych. Zniszczone zostały dwa budynki mieszkalne. Zgodnie z ostatnim bilansem palestyńskich służb medycznych w Strefie Gazy do tej pory zginęło co najmniej 149 osób, w tym 41 dzieci. Około 950 osób zostało rannych. 13 Palestyńczyków zginęło także na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Po stronie izraelskiej zginęło co najmniej dziesięć osób, w tym jedno dziecko.
- Operacje Izraela w Strefie Gazy będą kontynuowane tak długo, jak będzie to konieczne, aby osiągnąć nasze cele - zapowiedział premier Izraela Benjamin Netanjahu. Z kolei jeden z przywódców Hamasu Ismail Hanidża oświadczył, że "opór Palestyńczyków nie ustąpi".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA