Pięć osób zginęło w sobotniej strzelaninie w Phoenix w amerykańskim stanie Arizona. Wśród ofiar jest 15-letni chłopiec.
W sobotę przed południem czasu lokalnego policja otrzymała zgłoszenie od jednego z mieszkańców, o tym, że słyszał strzały w okolicy swojego domu. Po przyjeździe na miejsce policjanci próbowali ustalić dokładne miejsce strzelaniny.
Samobójstwo szaleńca?
W końcu postanowili przeszukać dwa domy. W jednym znaleźli ciała dwóch mężczyzn, kobiety i nastoletniego chłopca. Dwa ciała leżały w domu, dwa znaleziono na tarasie. Obok leżały też dwa martwe psy.
W drugim budynku mężczyźni znaleźli ciało około 50-letniego mężczyzny, prawdopodobnie sprawcy strzelaniny. Mężczyzna popełnił samobójstwo. Trwa śledztwo mające wyjaśnić przyczyny tragedii.
O włos od śmierci
Stacja ABC15 rozmawiała z osobą , która omal nie stała się kolejną ofiarą szaleńca. Libni DeLeon powiedział, że w sobotę rano usłyszał pukanie do drzwi swojego domu. - Zbiegłem po schodach i zobaczyłem mężczyznę ze strzelbą - mówił. - Krzyknąłem do niego, a on odwrócił się i strzelił dwukrotnie - dodał. Kule trafiły w okna kuchni i łazienki. Napastnik uciekł.
Autor: rf//gak / Źródło: CNN, www.abc15.com