Rosyjskojęzyczni mieszkańcy Ukrainy coraz powszechniej zaczynają uczyć się i używać języka ukraińskiego, co jest ubocznym skutkiem inwazji zbrojnej Rosji na ten kraj - zauważa w najnowszym numerze brytyjski tygodnik "The Economist".
Jak przypomina "The Economist", w okresie tuż przed inwazją rosyjski prezydent Władimir Putin próbował usprawiedliwić swoje zamiary, wyjaśniając, że Rosja musi chronić rosyjskojęzycznych mieszkańców miast takich jak Odessa. Tymczasem miliony rosyjskojęzycznych Ukraińców, zbulwersowanych tym, co Rosjanie robią rzekomo w ich imieniu, przechodzą na język ukraiński.
"Rakiety to sposób, który przekonuje ludzi"
Dotyczy to także tradycyjnie rosyjskojęzycznej Odessy. Tygodnik opisuje, że z powodu rosnącego zainteresowania tamtejsza centralna biblioteka zwiększyła liczbę godzin w ukraińskim klubie konwersacyjnym.
"Rakiety to sposób, który przekonuje ludzi, niezależnie od ich płci i pochodzenia. Władimir Putin dał sygnał ku temu, aby Odessa stała się miastem ukraińskojęzycznym" - mówi prowadząca go bibliotekarka Tania Mozgowa. Jej zdaniem zmiana w Odessie i większe zainteresowanie językiem ukraińskim zaczęła się trzy-cztery lata temu. Choć jak dodaje, dla większości uczestników zajęć momentem, kiedy uznali, że chcą uczyć się ukraińskiego lub poprawić jego znajomość, był początek rosyjskiej inwazji w lutym 2022 roku.
"The Economist" wskazuje jednocześnie, że w opublikowanym w lipcu 2021 roku eseju o rzekomej jedności między narodami ukraińskim i rosyjskim - z perspektywy czasu będącym wyraźną zapowiedzią wojny - Putin zakwestionował istnienie języka ukraińskiego, określając go jako "regionalną osobliwość językową", ale pominął kilka podstawowych faktów. Rosyjski i ukraiński rzeczywiście mają wspólnego językowego przodka - język staroruski, ale od co najmniej XVII wieku oba te języki są odrębne.
Analiza słownictwa pokazuje, że pod względem leksykalnym są one do siebie podobne jak hiszpański i portugalski. Tygodnik wyjaśnia, że odwiedzający Ukrainę mogą pomylić powszechną i swobodną dwujęzyczność z wymiennością języków. Ale równie ważne jego zdaniem jest to, że tożsamość językowa Ukrainy była kwestionowana przez wieki polityki najpierw carskiej, a potem sowieckiej, która przedstawiała język ukraiński jako rodzaj niepoprawnego rosyjskiego, język wsi.
Coraz mniej ludzi wskazuje rosyjski jako język ojczysty
Badania przeprowadzone przez kijowską i lwowską grupę socjologiczną o nazwie Rating pokazują, że proces przechodzenia z języka rosyjskiego na ukraiński przyspiesza we wszystkich regionach kraju. Obecnie tylko 20 proc. ludzi nazywa rosyjski językiem ojczystym, co jest wyraźnym spadkiem z poziomu 42 proc. przed 10 laty. Spadło również poparcie dla postulatu uczynienia z rosyjskiego języka państwowego, co przez dwie dekady forsowały sprzyjające Rosji ugrupowania. Zaledwie 7 proc. osób uważa, że to dobry pomysł, podczas gdy przed wojną uznawała tak jedna czwarta. Najmłodsze pokolenia uczą się obecnie prawie wyłącznie po ukraińsku, rosyjski nie jest już lingua franca kultury popularnej, a wydział filologii rosyjskiej na głównym uniwersytecie w Kijowie został nawet przemianowany na "Wydział Studiów Wschodniosłowiańskich i Informacji Stosowanej".
Jednak jak zauważa "The Economist", najbardziej widoczna jest chyba zmiana zachodząca w polityce. Przypomina, że prezydent Wołodymyr Zełenski kiedyś miał wyraźne problemy z posługiwaniem się językiem ukraińskim, a teraz nawet surowe nauczycielki z kursu z Odessy mówią, że są pod wrażeniem jego biegłości.
Źródło: PAP