Ponad 30 osób padło ofiarą czterech porannych zamachów w Pakistanie. Większość zginęła w trzech atakach na policjantów w Lahore, na wschodzie Pakistanu.
Około półtorej godziny trwał atak na budynek, w którym mieści się Federalna Agencja Śledcza, w której kompetencji leżą sprawy od imigracji po terroryzm. Zginęło dwóch napastników, czterech funkcjonariuszy agencji i przechodzień.
Dwie inne grupy napastników uderzyły w policyjne ośrodki na obrzeżach Lahore. W centrum szkoleniowym Manawa zginęło 13 ludzi, w tym dziewięciu policjantów i czterech napastników.
Do kolejnego ataku doszło w ośrodku szkoleniowym elitarnej jednostki policji w pobliżu miejscowego lotniska. Zabity został co najmniej jeden policjant i pięciu bojowników. W sumie w Lahore zginęło 18 osób.
Początkowo informowano, że w trzecim z zaatakowanych obiektów - centrum szkoleniowym elitarnych sił policyjnych, wzięto zakładników, a walki trwały kilka godzin. Ostatecznie jednak policja zapewniła, że sytuacja została w pełni opanowana, budynek oczyszczony z napastników, a zakładnicy - odbici.
Centrum szkolenia na celowniku
Ośrodek szkolenia policji był już celem poważnego ataku w marcu. Podczas kilkugodzinnej bitwy między talibami a siłami bezpieczeństwa zginęło 21 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Minister spraw wewnętrznych Rehman Malik zaapelował w wystąpieniu telewizyjnym, by najnowsze ataki nie powstrzymały władz przed ściganiem bojowników talibskich i członków Al-Kaidy. Malik zaapelował z kolei "o zjednoczenie narodu przeciwko garstce terrorystów, którzy z Boską pomocą zostaną pokonani".
Pakistański prezydent Asif Ali Zardari wezwał zaś władze, by fala przemocy w kraju nie powstrzymała ich przed walką z ekstremistami.
Atak na posterunek
W tym samym czasie, gdy strzały i eksplozje wstrząsały Lahore, terroryści zaatakowali w Kohat w pakistańskiej Północno-Zachodniej Prowincji Pogranicznej. W zamachu na posterunek policji z użyciem samochodu-pułapki zginęło co najmniej 10 osób.
Wśród zabitych są osoby cywilne i dzieci. Jest wielu rannych - powiedzieli policjanci na miejscu zdarzenia.
Niebezpieczne pogranicze
Kohat, w którym często dochodzi do aktów przemocy między szyitami a sunnitami, leży niedaleko granicy z Afganistanem.
Za falę zamachów, przeprowadzonych w większości przez samobójczych terrorystów, odpowiedzialni są pakistańscy talibowie, sprzymierzeni z Al-Kaidą. W ciągu ponad dwóch lat zginęło w całym kraju ponad 2250 ludzi.
Źródło: PAP, lex.pl