Syryjska opozycja opublikowała film nagrany telefonem komórkowym na pokładzie helikoptera. Widać na nim, jak armia rządowa Baszara el-Asada zrzuca zakazane przez prawo międzynarodowe bomby beczkowe na Syrię.
Bomby beczkowe to metalowe pojemniki (najczęściej właśnie beczki) zawierające materiały wybuchowe, kawałki metalu (które w momencie eksplozji przeistaczają się w pociski) i benzynę lub inne chemikalia łatwopalne. Są zrzucane z samolotów lub śmigłowców. Mają ogromną siłę rażenia i są bardzo niedokładne, dlatego są zakazane przez międzynarodowe konwencje.
Najwyraźniej takie właśnie bomby są widoczne na nagraniu. Wszystko nagrywa jeden z członków załogi w przedniej części pokładu śmigłowca. Oprócz niego i pilota, w helikopterze jest dwóch mężczyzn, którzy wypychają metalowe beczki na zewnątrz. Widać, jak jedna z nich spada na ziemię.
Syryjska opozycja twierdzi, że film uzyskała po tym, jak zestrzeliła nagrany helikopter i schwytała załogę. Według aktywistów przedstawia on atak dokonany w marcu w górach Zawiya, w prowincji Idlib.
El-Asad zaprzecza, Wielka Brytania potwierdza
W wywiadzie dla BBC, którego Asad udzielił w lutym, prezydent Syrii zaprzeczył, że używa tego rodzaju bomb.
Jednak rząd Wielkiej Brytanii uznał, że nagranie jest dowodem na to, że rząd Syrii dopuszcza się "zbrodni" przeciwko cywilnej ludności.
- To wideo demaskuje kłamstwa el-Asada co do używania bomb beczkowych. Pokazuje, jak niefrasobliwie i bezładnie siły syryjskiego reżimu zrzucają tą potworną broń ze śmigłowców na głowy cywilów - powiedział brytyjski minister spraw zagranicznych Philip Hammond.
Informacje o używaniu przez syryjskie wojska bomb beczkowych potwierdził też na początku maja Amnesty International. Organizacja oświadczyła, że bomby zabijały i raniły cywilów na terenach kontrolowanych przez opozycję. Bomby spadały na szkoły, szpitale, meczety i zatłoczone targowiska.
W samym 2014 roku, i to w jednym mieście Aleppo, bomby beczkowe zabiły 3 tysiące osób - podało Amnesty International w raporcie.
Autor: fil\mtom / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Reuters