Były szef sztabu wyborczego Trumpa aresztowany


Oskarżony o utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości i próbę wpłynięcia na świadków Paul Manafort, były szef sztabu wyborczego Donalda Trumpa, został aresztowany na sali sądowej. Sędzia okręgowa Amy Berman uznała, że z powodu wagi postawionych mu zarzutów powinien oczekiwać na proces za kratami.

Do tej pory Manafort, który został oskarżony po raz pierwszy w październiku 2017 roku, przebywał w areszcie domowym i musiał nosić bransoletkę elektroniczną.

Areszt przed procesem

Sędzia okręgowa Amy Berman postanowiła, że były szef sztabu Trumpa będzie oczekiwał na proces w areszcie, ponieważ prokurator specjalny Robert Mueller, który prowadzi śledztwo w sprawie tak zwanej Russiagate, czyli ewentualnego wpływu Rosji na wybory prezydenckie w USA, postawił mu tydzień wcześniej zarzuty utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości i usiłowania wpłynięcia na zeznania potencjalnych świadków.

Na Manaforcie ciąży jeszcze 18 innych zarzutów karnych, które rozpatrywał będzie sąd federalny w stanie Wirginia. W sądzie w Dystrykcie Kolumbii rozpatrzonych zostanie w sumie siedem zarzutów.

Proces w Wirginii ma się rozpocząć 25 lipca, ale w Dystrykcie Kolumbii dopiero we wrześniu i Manafort może spędzić w więzieniu trzy miesiące - podaje CNN.

"To nie jest szkoła średnia"

Sędzia Berman stwierdziła, że nie ma pewności, że Manafort będzie przestrzegać warunków zwolnienia, dlatego zarządziła cofnięcie wyznaczonej wcześniej kaucji. Jak pisze amerykański dziennik "USA Today", miała być "poruszona” zachowaniem oskarżonego. Jak przypomina CNN, Manafort wielokrotnie usiłował za pomocą telefonu komórkowego zarejestrowanego we Włoszech oraz SMS-ów i aplikacji telefonicznych kontaktować się z osobami, które mogą być świadkami w jego sprawie.

- To nie jest szkoła średnia - stwierdziła. - Nie mogę po prostu zabrać mu telefonu - dodała.

"USA Today" relacjonuje, że Manafort nie okazał żadnych emocji podczas ogłaszania decyzji sędzi. Jeżeli w trakcie procesu sądowego były szef sztabu Trumpa zostanie uznany za winnego, grozi mu perspektywa spędzenia reszty życia za kratkami - zaznacza amerykanki dziennik.

"Dalej będzie łamać prawo"

Oskarżyciele argumentowali, że przebywając w areszcie domowym, Manafort popełnił kolejne przestępstwo, czyli usiłował utrudnić działanie wymiaru sprawiedliwości i "przez pięć tygodni prowadził stałą kampanię" mającą na celu wpłynięcie na świadków.

- Niebezpieczeństwo polega na tym, że pan Manafort dalej będzie łamać prawo - stwierdził prokurator Greg Anders.

Trzech strażników wyprowadziło Manaforta z sali sądowej natychmiast po odczytaniu wyroku. Kilka minut później wrócili na salę i oddali jego żonie portfel, pasek i krawat aresztowanego.

Nowe zarzuty

Mueller postawił w ubiegły piątek nowe zarzuty Manafortowi i oskarżył też jego współpracownika Konstantina Kilimnika, podejrzanego o powiązania z rosyjskim wywiadem. Zarzuca im utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości oraz usiłowanie wpływania na zeznania potencjalnych świadków.

Kilimnik, wieloletni partner biznesowy Manaforta, był wcześniej w aktach sądowych określany tylko jako "Osoba A", powiązana z rosyjskim wywiadem.

Jak podaje CNN, Rosjanin, który mieszka w Moskwie, nie stanął jeszcze przed sądem.

Prokurator specjalny poinformował też, że Manafort wykorzystywał zagraniczne konta bankowe, by opłacać byłych europejskich polityków przyjaznych Ukrainie, a Kilimnik zaangażowany był w kosztowną, ocenianą na wiele milionów dolarów kampanię lobbingową w USA na rzecz Kijowa.

Mueller zwrócił się z wnioskiem do sądu w Dystrykcie Kolumbii o cofnięcie lub zrewidowanie decyzji o warunkach, w jakich Manafort, któremu postawiono zarzuty kryminalne, czeka na rozpoczęcie procesu.

Areszt domowy

Po zatrzymaniu w październiku 2017 roku Manafort został objęty aresztem domowym. Mueller postawił mu wtedy zarzuty karne dotyczące prania brudnych pieniędzy, niezarejestrowania się w USA jako tak zwany zagraniczny agent, czyli lobbysta na rzecz obcego państwa, składania fałszywych oświadczeń oraz oszustw bankowych i podatkowych.

Manafort twierdzi, że jest niewinny. Jednak ze śledczymi z zespołu prokuratora specjalnego współpracują między innymi były zastępca Manaforta Rick Gates oraz jego były zięć Jeffrey Yohai. Gates, były wiceszef sztabu Trumpa, przyznał się w lutym do winy. Specjalny prokurator oskarżył go między innymi o "spiskowanie przeciw USA" oraz o składanie fałszywych zeznań. Teraz Gates współpracuje z zespołem Mullera.

Cień na prezydenturze Trumpa

Specjalny prokurator, który ma bardzo szerokie uprawnienia w ramach swego dochodzenia, bada też, czy sztab wyborczy Trumpa był w zmowie z rosyjskimi władzami oraz czy Trump, już jako prezydent, próbował utrudniać prowadzenie śledztwa.

Reuters przypomina, że postępowanie Muellera kładzie się cieniem na prezydenturze Trumpa niemal od jej początku. Jak komentuje agencja informacyjna AFP, aresztowanie Manaforta stanowi ważne zwycięstwo dla Muellera, który od dawna zabiegał o jego zatrzymanie.

Autor: momo//now / Źródło: PAP, Reuters, USA Today