Angela Merkel broni Eriki Steinbach


Rzecznik kanclerz Niemiec Angela Merkel broni słów Eriki Steinbach o tym, że Polska mobilizowała się do wojny już w marcu 1939 roku. - Ta wypowiedź była interpretowana w daleko idący sposób, także ponad miarę - powiedział rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert.

Według rzecznika, wina Niemiec za wywołanie II wojny światowej nie była kwestionowana przez Steinbach. - Nasze stosunki z Polską opierają się na uznaniu winy za wojnę - powiedział Seibert.

W środę podczas dyskusji na zamkniętym posiedzeniu władz frakcji CDU/CSU szefowa Związku Wypędzonych powiedziała, że faktem jest, iż Polska już w marcu 1939 roku rozpoczęła mobilizację. Wypowiedź wywołała burzę w niemieckich mediach. Zarzucono jej sugerowanie współodpowiedzialności Polski za wywołanie II wojny światowej.

Sikorski: mam nadzieję, że kariera tej pani dobiega końca

Wypowiedź Eriki Steinbach skomentował także szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. - My się po tej pani niczego dobrego nie spodziewamy. Ale osiągnięciem jest, że politycy niemieccy sami ją krytykują - powiedział Sikorski w Radiu Zet.

Jak widać, pospieszył się ze swoim osądem (jego wypowiedź padła przed komunikatem o opinii kanclerz Merkel). Sikorski powołał się natomiast na to, że Steinbach skrytykował minister spraw zagranicznych Niemiec. - Ja mam nadzieję, że kariera tej pani w polityce dobiega końca - uznał Sikorski.

Niemieckie MSZ: takie wypowiedzi nam szkodzą

Szef niemieckiego MSZ Guido Westerwelle ocenił w piątek, że wypowiedzi szefowej niemieckiego Związku Wypędzonych szkodzą wizerunkowi Niemiec w Polsce i w innych krajach.

- Każdy, kto mówi w taki dwuznaczny sposób i kto reinterpretuje historię, musi być świadom, że szkodzi wizerunkowi naszego kraju. I nie mówię tylko o relacjach niemiecko-polskich. Żaden zaprzyjaźniony z nami kraj nie zaakceptuje takiej debaty i takiej reinterpretacji historii i dwuznaczności o odpowiedzialności Niemiec za II wojnę światową - powiedział Westewelle dziennikarzom.

- Jestem zdecydowanie przeciwko takiej debacie" - podkreślił. Dodał, że nikomu sprawującemu kierownicze stanowisko nie wolno pozwolić sobie na takie dwuznaczności, jeżeli chodzi o odpowiedzialność Niemiec za II wojnę światową.

Opozycja chce usunąć Steinbach z komisji praw człowieka

Wyciągnięcia konsekwencji wobec Steinbach domaga się niemiecka opozycja. Zdaniem jednego z czołowych polityków Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Thomasa Oppermanna należy usunąć Steinbach z komisji praw człowieka Bundestagu.

- Kto tak niewrażliwie broni rewizjonistycznych tez, jak Steinbach, nie nadaje się do wyrokowania w ważnych sprawach dotyczących praw człowieka i historii. Jest ona trucicielką dla pojednania polsko-niemieckiego i powinna ustąpić - powiedział Opperman w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel".

Nie przekroczyła czerwonej linii?

Według niemieckiej agencji dpa, przewodniczący frakcji chadeckiej Volker Kauder odrzucił w piątek żądania opozycji. Podkreślił on, że w CDU panuje zgoda co do punktów, w których nie wolno przekraczać "czerwonej linii".

Do tych punków zaliczył podważanie prawa do istnienia państwa izraelskiego oraz kwestionowanie odpowiedzialności III Rzeszy za zbrodnie. - Steinbach tego nie uczyniła. Na tym sprawa jest dla nas zamknięta - powiedział Kauder.

Jak dodał, polityk CDU miała prawo do prezentowania swojego stanowiska, ale musiała się też liczyć ze sprzeciwem.

O tym, że szefowa Związku Wypędzonych jednak przekroczyła czerwoną linię, mówiła wczoraj Claudia Roth z partii Zielonych.

"Pierwszy sygnał dezintegracji CDU"

Po czwartkowej awanturze wokół wypowiedzi Steinbach zapowiedziała ona, że nie będzie ponownie kandydować do zarządu CDU.

Eurodeputowany bawarskiej chadecji CSU i rzecznik ziomkostwa Niemców Sudeckich Bernd Posselt ostrzegł przed uformowaniem się nowej prawicowej partii. W rozmowie z gazetą "Mitteldeutsche Zeitung" ocenił, że decyzja Steinbach to "pierwszy sygnał dezintegracji CDU". - Jeśli na prawo od CDU powstanie partia protestu, będzie to mieć konsekwencje także dla CSU - powiedział.

Zdaniem Posselta w Niemczech może dojść do sytuacji jak w Austrii, gdzie konserwatyści tracą głosy na rzecz prawicowo-populistycznej partii FPOe.

Posselt uważa, że kanclerz Merkel musi uczynić sprawę fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", poświęconej upamiętnieniu wysiedleń, jednym ze swoich priorytetów.

Źródło: PAP, Radio Zet