Premier Węgier Viktor Orban stosuje taktykę szantażu wobec Unii Europejskiej, która do pewnego stopnia działa, jednak w dłuższej perspektywie może się na nim zemścić - ocenia Andrzej Sadecki z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Węgry są przeciwne rozpoczęciu negocjacji dotyczących wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej oraz zmianom w unijnym budżecie w celu dalszej pomocy finansowej dla Kijowa. W zeszłym tygodniu rządzący na Węgrzech Fidesz przedłożył w parlamencie projekt rezolucji przeciwko rozpoczęciu takich negocjacji.
Według analityka do spraw Węgier Andrzeja Sadeckiego z OSW premier Węgier Viktor Orban może rozgrywać sytuację, w której do rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Ukrainą potrzebna jest jednomyślność. W przypadku pomocy finansowej dla Kijowa Bruksela zakłada plan B w postaci umów międzypaństwowych, ale co do procesu przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej Orban bierze pozostałe państwa członkowskie jako zakładników – ocenia.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Tusk ma wrócić na stanowisko premiera już dziś, a przywódcy Unii nie mogą się doczekać"
- Orban podbija stawkę i stara się pokazać, że jest zdeterminowany w swojej rozgrywce o fundusze unijne do zablokowania strategicznych decyzji w sprawie Ukrainy, które mają zapaść na szczycie Unii Europejskiej w połowie grudnia – twierdzi analityk.
Taktyka szantażu
Szef węgierskiego rządu ma w rzeczywistości niewielki wpływ na procesy unijne, ale wciąż jest w stanie skutecznie wykorzystywać możliwość weta. - Co z kolei może się na nim zemścić, bo wzmacnia w ten sposób głosy w Unii Europejskiej za ograniczeniem podejmowania decyzji w sposób jednomyślny, aby cała wspólnota nie była zakładnikiem jednego państwa – ocenił Sadecki.
W jego przekonaniu węgierskiemu premierowi nie uda się jednak odnieść stuprocentowego sukcesu, choć być może będzie w stanie odblokować przynajmniej jakąś część funduszy. Jak przypomniał, według doniesień medialnych może to być około 10 mld euro.
Narodowe konsultacje. "Rząd kontroluje przekaz"
Na Węgrzech trwają obecnie kolejne narodowe konsultacje, czyli rodzaj nieformalnego referendum, w którym społeczeństwo może odpowiedzieć na postawione przez rząd pytania. Część z nich dotyczy Ukrainy, w tym dalszej unijnej pomocy finansowej dla Kijowa.
Według Sadeckiego ewentualne ustępstwa Orbana w Brukseli w sprawie przystąpienia Ukrainy do UE nie powinny być jednak problemem z perspektywy komunikacji z wyborcami.
- Rząd na tyle kontroluje przekaz na Węgrzech, że będzie w stanie odpowiednio to przedstawić. Jeśli nawet negocjacje akcesyjne zostaną rozpoczęte, to przecież nie jest to jeszcze równoznaczne z akcesją, więc Orban może tłumaczyć, że w trakcie procesu akcesyjnego będzie twardo bronił interesu narodowego Węgier – stwierdził analityk.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA/STEPHANIE LECOCQ