Decyzja o amerykańsko-południowokoreańskich manewrach jest zagrożeniem dla regionu - oznajmił w czwartek przedstawiciel Korei Północnej. Potępił też nowe sankcje, wymierzone przez USA w Phenian.
Waszyngton i Seul twierdzą, że zaczynające się 25 lipca ćwiczenia wojskowe mają odstraszyć Koreę Północną przed jakimikolwiek atakami podobnymi do zatopienia korwety "Cheonan" w marcu. Zginęło wtedy 46 członków załogi, a katastrofa ta (jak ocenili eksperci - spowodowana przez torpedę północnokoreańską) znów zaostrzyła sytuację w regionie.
Korea zdecydowanie zaprzecza, że miała cokolwiek wspólnego z incydentem.
Nastrój do dialogu
Przedstawiciel Korei Płn. Ri Tong Il powiedział na regionalnym szczycie poświęconym sprawom bezpieczeństwa w stolicy Wietnamu, że USA powinny wstrzymać zapowiedziane ostatnio sankcje i ćwiczenia, jeśli chcą, aby Półwysep Koreański był wolny od broni atomowej.
- Jeśli USA są rzeczywiście zainteresowane rozbrojeniem atomowym na Półwyspie Koreańskim, powinny wstrzymać ćwiczenia wojskowe i sankcje, które niszczą nastrój do dialogu - oświadczył Ri.
Kontrowersyjne (dla Phenianu) manewry
Manewry w zachodnich wybrzeży Półwyspu Koreańskiego to pierwsza otwarta, militarna odpowiedź na marcowy atak, w którym zginęło 46 południowokoreańskich marynarzy.
Chiny, jedyny potężny sojusznik Korei Płn., ostro potępiły południowokoreańsko-amerykańskie ćwiczenia i zapowiedziały własne manewry morskie u swoich wschodnich wybrzeży.
Korea Płn., która niedawno sygnalizowała gotowość do powrotu do rozmów sześciostronnych na temat jej programu atomowego, w czwartek zaapelowała do Seulu i Waszyngtonu o przejęcie inicjatywy i stworzenie warunków do wznowienia negocjacji. Zdaniem analityków Waszyngton i Seul niechętnie myślą o powrocie do negocjacji, które Północ wykorzystywała, by zyskać wsparcie materialne od społeczności międzynarodowej, równolegle prowadząc swój program atomowy i rozwijając arsenał.
Źródło: reuters, pap