Na Morze Czarne wpłynął niszczyciel US Navy USS Cole. Okręt typu Arleigh Burke ma "promować pokój i stabilność" w regionie. To jednostka z historią, bowiem to USS Cole został zaatakowany przez terrorystów z Al-Kaidy w 2000 roku i poważnie uszkodzony.
Okręt wpłynął na Morze Czarne w piątek. Nie podano, ile czasu spędzi na tym akwenie, ale według obowiązującej Amerykanów Konwencji z Montreaux, może to być maksymalnie 21 dni. - Obecność USS Cole na Morzu Czarnym służy potwierdzeniu oddania i zaangażowania USA na rzecz wzmocnienia partnerskiej współpracy pomiędzy sojusznikami w regionie - stwierdzono typowym językiem Pentagonu w informacji na temat rejsu niszczyciela.
Ćwiczenia i podglądanie
Oficjalnie głównym zadaniem USS Cole na Morzu Czarnym będzie ćwiczenie wraz z flotami innych państw NATO i "partnerami" czyli być może Gruzją i Ukrainą. Na pewno zawinie też do kilku portów z kurtuazyjnymi wizytami. Nieoficjalnie okręt może służyć jako platforma nasłuchowa dla wywiadu. Amerykańskie jednostki wpływające na Morze Czarne podczas zimnej wojny zawsze dostawały dodatkowych "pasażerów" w postaci przedstawicieli służb nasłuchowych z ich dodatkowym sprzętem do rozpoznania elektronicznego. Rosjanie zwiększają obecność swojego wojska na Krymie, wobec czego Amerykanie mogą chcieć dokładniej przyjrzeć się sytuacji. Dodatkowo sama obecność niszczyciela jest sygnałem dla Rosji. US Navy wysyła obecnie okręty na Morze Czarne z niespotykaną częstotliwością. W tym roku było ich już niemal dziesięć, a w przeszłości było to maksymalnie 1-2 na rok.
Doświadczony okręt
USS Cole jest okrętem z trudną przeszłością. Jako jedyny w historii floty USA stał się celem ataku terrorystycznego w wyniku którego został poważnie uszkodzony. W 2000 roku niszczyciel zacumował w Jemeńskim porcie Aden w celu pobrania paliwa. Kilka godzin po rzuceniu kotwicy do burty USS Cole podpłynęła mała motorówka, która nie reagowała na sygnały z mostka amerykańskiego okrętu. Po chwili doszło do potężnej eksplozji, która wybiła kilkumetrową dziurę w burcie niszczyciela. Strumień gorących gazów i szczątków trafił prosto w mesę, gdzie część załogi stała w kolejce po posiłek. Wdzierająca się woda zalała też wiele pomieszczeń. Zginęło 17 marynarzy, a 39 zostało rannych. Okręt był tak poważnie uszkodzony, że nie mógł się poruszać o własnych siłach. Nawet holowanie uznano za niebezpieczne, bowiem obawiano się rozerwania kadłuba. Ostatecznie USS Cole wrócił do USA na pokładzie ciężarowca, czyli specjalistycznego statku służącego do przewozu dużych ładunków. Atak na niszczyciel doprowadził do poważnych zmian w US Navy. Znacznie zaostrzono procedury bezpieczeństwa podczas wizyt w portach zagranicznych, zamontowano dodatkowe lekkie uzbrojenie do atakowania lekkich i małych łodzi, oraz zezwolono na otwieranie ognia do jednostek zbliżających się bez zgody.
Autor: mk/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Navy