Ambasada RP w Londynie wyraziła zaniepokojenie atakami na polską społeczność w Wielkiej Brytanii, do których doszło w ciągu ostatnich dni. Brytyjskie media piszą zaś o fali rasistowskich incydentów i wiążą je z wynikiem referendum, w którym obywatele Zjednoczonego Królestwa opowiedzieli się za opuszczeniem Unii Europejskiej.
Pierwszy incydent, o którym doniosły media na Wyspach, dotyczył ulotek, jakie otrzymali mieszkający w Cambridgeshire Polacy. "Wychodzimy z Unii Europejskiej. Nie będzie więcej polskiego robactwa" - głosił napis w dwóch wersjach językowych. Na niektórych umieszczono zdanie w dwóch wersjach językowych po polsku i angielsku. Jak pisze "Guardian", ulotki znalazły się też przed szkołą w Huntingdon, gdzie jedną z nich znalazł 11-letni chłopiec, który miał być "bardzo zasmucony" zdarzeniem. Sprawą zajmuje się policja.
W niedzielę rano funkcjonariuszy zostali wezwani do Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego, gdzie namalowano hasła wzywające Polaków do opuszczenia Wielkiej Brytanii. Policja prowadzi śledztwo ws. motywowanego rasowo uszkodzenia budynku. Polski ambasador Witold Sobków wezwał brytyjskich polityków do potępienia incydentów.
"Czas, żebyście wyjechali"
Na nieprzyjemną atmosferę na brytyjskich ulicach skarży się wielu imigrantów żyjących na Wyspach.
Polacy z Londynu wspominali, że byli poddani podobnym komentarzom pod ich adresem w ciągu 36 godzin od ogłoszenia wyniku referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. Jedna z rozmówczyń PAP mówiła o mężczyźnie, którzy krzyczał, żeby "wracała do swojego kraju, wynosiła się z Anglii". Inna Polka mówiła na antenie londyńskiego radia LBC, że powiedziano jej, iż "powinna się cieszyć tym, że tu pracuje dopóki może, ale na szczęście, już niedługo".
W poniedziałek głos zabrała polska ambasada. "Jesteśmy zszokowani i głęboko zaniepokojeni ostatnimi incydentami ksenofobicznych nadużyć, skierowanymi przeciwko polskiej społeczności" i innym migrantom mieszkającym w Wielkiej Brytanii - głosi poniedziałkowe oświadczenie. W komunikacie opublikowanym po angielsku ambasada zapewnia, że jest "w kontakcie z odpowiednimi instytucjami, a lokalna policja prowadzi śledztwo w sprawie dwóch najczęściej zgłaszanych przypadków". Podziękowano jednocześnie za solidarność Brytyjczyków i zaapelowano do Polaków, by zgłaszali wszelkie przypadki rasistowskich wyzwisk czy ataków na tle rasowym.
Media na Wyspach łączą incydenty z wynikiem czwartkowego referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za opuszczeniem Unii Europejskiej. W czasie kampanii zwolennikom Brexitu zdarzało się sięgać po elementy ksenofobiczne, a wielu obywateli Zjednoczonego Królestwa wyrażało swoje obawy związane ze zbyt dużą - ich zdaniem - liczbą imigrantów mieszkających na Wyspach.
Sayeeda Warsi, była przewodnicząca Partii Konserwatywnej w rozmowie z "Guardianem" podkreślała, że to właśnie od czwartkowego głosowania częściej zdarzają się niepokojące przypadki.
- Spędziłam większość weekendu na rozmowach z organizacjami i aktywistami, którzy zajmują się zbrodniami nienawiści. Moi rozmówcy wspominali o bardzo niepokojących incydentach - mówiła. Jak relacjonowała, zdarzało się, że na ulicy ludzie słyszeli: zagłosowaliśmy za wyjściem, więc czas, żebyście wyjechali.
- Mówią to do osób, które mieszkają tu od trzech, czterech pokoleń. Atmosfera na ulicy nie jest dobra - tłumaczyła.
Warsi początkowo popierała zwolenników wyjścia z UE, jednak później zmieniła zdanie, nazywając kampanię na rzecz opuszczenia UE "rodzącą podziały i ksenofobiczną".
Autor: kg\mtom / Źródło: Guardian, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter.com