Amanda Knox, skazana, a potem uniewinniona w sprawie zabójstwa Meredith Kercher, pierwszy raz od kilku lat udzieliła telewizyjnego wywiadu, w którym przedstawia swoją wersję wydarzeń z włoskiej Perugii i opowiada, jak czuła się podczas procesu i po wyroku. - Chciałam się zabić. Można być tak zdesperowanym, że chce się uciec, nawet jeśli oznacza to śmierć - powiedziała.
Amanda Knox spędziła cztery lata w więzieniu za zabójstwo swojej współlokatorki Meredith Kercher w czasie, gdy obie studiowały we Włoszech. Skazano ją najpierw na 26 lat więzienia, w 2011 roku sąd apelacyjny wydał wyrok uniewinniający. Knox wyszła na wolność. Nagie ciało Kercher, której zadano 47 ciosów nożem, zostało znalezione w listopadzie 2007 roku w mieszkaniu w Perugii, które Brytyjka dzieliła z Knox. Prokuratura twierdziła, że Kercher została zabita w czasie próby gwałtu i za odmowę udziału w seksualnej orgii. Sprawa przez wiele tygodni nie schodziła z pierwszych stron gazet w Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Według wyroku pierwszej instancji z grudnia 2009 roku, zabójstwa dokonała Amanda wraz ze swoim chłopakiem Raffaele Sollecito. Jego także uniewinniono w drugiej instancji. Włoski Sąd Najwyższy w marcu tego roku uchylił jednak wyrok, a proces ma zacząć się od nowa. Knox i Sollecito od początku utrzymywali, że w feralny wieczór byli w mieszkaniu Raffaele i że są niewinni.
Wspomnienia Knox za 4 miliony dolarów
Knox wydała książkę, w której opowiada własną wersję wydarzeń. "Waiting to be heard" (w wolnym tłumaczeniu "Czekając na wysłuchanie"), ukazało się 30 kwietnia. Za książkę dostała 4 miliony dolarów. Tego samego dnia telewizja ABC wyemitowała wywiad z 26-letnią dziś Amerykanką. - Chcę, żeby prawda wyszła na jaw. Chciałabym, żeby ludzie znów traktowali mnie jak osobę. To co mi się przytrafiło wydaje się nierzeczywiste. A mogło spotkać każdego - mówiła Amanda w wywiadzie. Jak dodała, śmierć Kercher wstrząsnęła nią, bo Meredith była jej przyjaciółką.
Wróci do Włoch na proces?
Jak powiedziała, cztery lata spędzone we włoskim więzieniu zostawiły w niej głęboki ślad. Po powrocie do domu codziennie prała swoje rzeczy, nadal miewa też traumatyczne sny. W swojej książce napisała, że chciała popełnić samobójstwa. - Zaczęłam rozumieć, że można czuć się uwięzionym we własnym życiu i można być tak zdesperowanym, że chce się uciec, nawet jeśli oznacza to śmierć - napisała w "Waiting to be heard". - To było bardzo bolesne. Czułam się jakbym czołgała się przez pole z zasiekami z drutów kolczastych. I w końcu dotarłam do miejsca, które jak mi się wydawało będzie końcem. Ale okazało się, że to horyzont. A za nimi następne pole i druty kolczaste, przez które muszę się czołgać - dodała w wywiadzie dla ABC. Stwierdziła też, że być może wróci do Włoch, by stanąć przed sądem w powtórnym procesie.
Autor: jk//bgr / Źródło: CNN, ABC, Reuters