Gdy lekarze znaleźli w jego organizmie polon, dopiero wtedy zrozumieliśmy, że musiał on być zamówiony przez państwo - mówiła Marina Litwinienko, wdowa po otrutym w 2006 roku byłym agencie FSB Aleksandrze Litwinience. Jak dodała, widzi "uderzające podobieństwa w sprawie Aleksieja Nawalnego".
Aleksiej Nawalny, jeden z najważniejszych rosyjskich opozycjonistów, został hospitalizowany w czwartek w Omsku na Syberii. Poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy i stracił przytomność. Samolot lądował awaryjnie w Omsku. Opozycjonista jest w śpiączce. Jego współpracownicy uważają, że próbowano go otruć. W sobotę trafił do szpitala w stolicy Niemiec - Berlinie.
Według agencji Interfax wstępna diagnoza lekarzy z Omska miała brzmieć: "zatrucie niezidentyfikowanym środkiem psychodysleptycznym" (wywołującym halucynacje). Oficjalnie szpital nie wypowiada się na temat diagnozy i wyników badań Nawalnego.
Litwinienko: widzę uderzające podobieństwa w sprawie Aleksieja Nawalnego
Do sytuacji Aleksieja Nawalnego odniosła się wdowa po otrutym w 2006 roku podpułkowniku FSB Aleksandrze Litwinience, Marina. - Dopóki nie dowiemy się, jaka trucizna została podana Aleksiejowi Nawalnemu, nie dowiemy się jaką jej dawkę przyjął - mówiła stacji CNN.
- Mój mąż umarł w podobny sposób. Gdy lekarze znaleźli w jego organizmie polon, dopiero wtedy zrozumieliśmy, że musiał on być zamówiony przez państwo, bo przecież radioaktywnego polonu nie da się tak łatwo znaleźć, nie da się go tak po prostu kupić i nie każdy ma do niego dostęp - powiedziała.
- Widzę uderzające podobieństwa w sprawie Aleksieja Nawalnego - zwróciła uwagę.
Śmierć byłego agenta FSB
Aleksandr Litwinienko pracował najpierw dla radzieckiego kontrwywiadu, a potem dla rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W 1998 roku ogłosił publicznie, że wydawano mu sprzeczne z prawem rozkazy, m.in. zamordowania rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego. W 2001 roku uciekł z Rosji do Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny, a potem obywatelstwo.
W Wielkiej Brytanii współpracował z tamtejszymi służbami specjalnymi. Według relacji rodziny - pracował jako konsultant ds. przestępczości zorganizowanej w Rosji. Zaangażował się też w publiczną krytykę Kremla. Napisał książki, w których oskarżał Putina m.in. o szereg morderstw politycznych i zamachów w celu uzyskania władzy. Tuż przed śmiercią zajmował się sprawą śmierci rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej.
1 listopada 2006 roku Litwinienko kilka godzin po spotkaniu w londyńskiej restauracji poczuł się źle i został hospitalizowany. 23 listopada zmarł, w wieku 43 lat. Śledztwo w tej sprawie wszczął Scotland Yard. Dzień później Brytyjska Agencja Ochrony Zdrowia ogłosiła, że w jego ciele znaleziono duże ilości polonu-210 - silnie radioaktywnego i rakotwórczego pierwiastka.
Źródło: CNN, PAP