Wystąpienie Julii Nawalnej na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium było "niezwykle spontaniczne" – stwierdziła prof. Katarzyna Pisarska z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Zwróciła uwagę, że gdy rozmawiała z nią dzień wcześniej, była nawet optymistyczna, że być może będzie mogła skontaktować się z mężem.
Przebywająca w stolicy Bawarii na 60. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa prof. Katarzyna Pisarska z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego w programie "Fakty o świecie" w TVN24 BiS opowiedziała o okolicznościach, w których żona Julia Nawalna – żona zmarłego rosyjskiego opozycjonisty – wystąpiła w Monachium.
- Ta wiadomość zdecydowanie zaszokowała wszystkich uczestników – powiedziała. Wyjaśniła, że Julia Nawalna wystąpiła tuż przed rozpoczęciem konferencji.
- Wczoraj miałam okazję osobiście rozmawiać z żoną (Aleksieja Nawalnego - red.) Julią Nawalną. Była nawet optymistyczna, że być może będzie mogła skontaktować się z mężem. Nic nie wskazywało na to, żeby wiedziała o tak dramatycznym obrocie sytuacji – dodała prof. Pisarska.
Przedstawicielka Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego podkreśliła, że wystąpienie Julii Nawalnej było "niezwykle spontaniczne" - zwróciła uwagę, że organizatorzy zastanawiali się, czy powinna wyjść na scenę, ale ta zdecydowanie chciała.
- W tym szoku przemówiła, a ponieważ Aleksiej Nawalny stanowi symbol walki z reżimem Putina to całe Monachium było zaszokowane – dodała.
Żona Aleksieja Nawalnego oświadczyła, że jeśli wiadomość o śmierci jej męża się potwierdzi, Władimir Putin powinien "osobiście" zostać pociągnięty do odpowiedzialności za swoje "okrucieństwa".
Aleksiej Nawalny nie żyje
Rosyjskie służby więzienne zakomunikowały w piątek, że Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym na Dalekiej Północy.
Nawalny "poczuł się źle" i "stracił przytomność". Mimo wezwania pogotowia ratunkowego i prób reanimacji opozycjonista zmarł - utrzymują służby więzienne.
W styczniu tego roku minęły trzy lata, odkąd Nawalny został aresztowany i uwięziony po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia, przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne.
Władze wszczęły wobec niego kolejne sprawy karne, skutkujące wyrokami przewidującymi łącznie ponad 30 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP, TVN24