Korea Północna poinformowała o wprowadzeniu alarmu bojowego w swoich wojskach. - Na rozkaz Najwyższego Dowództwa wszystkie oddziały artylerii dalekiego zasięgu i rakietowe wezmą na cel bazy agresorów - oznajmiono za pośrednictwem państwowych mediów.
Jak poinformowała państwowa agencja KCNA, celami dla dział i rakiet dalekiego zasięgu mają być bazy wojsk amerykańskich na Guam, Hawajach i kontynentalnym terytorium USA. Ma to być reakcja na kolejny "prowokacyjny" przelot amerykańskich bombowców w pobliżu granic Korei Północnej.
Ministerstwo obrony Korei Płd. poinformowało, że na razie na terenie Korei Północnej nie zaobserwowano nietypowych czy podejrzanych oznak aktywności wojskowej. Rząd w Seul zapowiedział monitorowanie sytuacji. Do powściągliwości na Półwyspie Koreańskim wezwały natychmiast władze Chin. Oświadczenie w sprawie wzrostu napięcia w stosunkach Phenianu z Waszyngtonem wydał na codziennym briefingu prasowym rzecznik chińskiego MSZ Hong Lei. Chiny uchodzą za jedynego liczącego się na arenie międzynarodowej sojusznika Korei Płn.
Groźby rzucane nad granicą
W ostatnich tygodniach Phenian niemal co drugi dzień wydaje "bojowe" komunikaty, grożąc uderzeniami na Koreę Południową, USA i bazy wojsk obu krajów. Jednocześnie młody dyktator Kim Dzong Un nieustannie podróżuje po kraju od jednej jednostki wojskowej do drugiej, "nadzorując" ich stan gotowości do walki z "imperialistami".
Nerwowa atmosfera na Północy jest reakcją na wielkie doroczne ćwiczenia wojsk Korei Południowej i USA, które będą trwać przez cały marzec. Seul i Waszyngton zapewniają, że to rutynowe manewry, które mają usprawnić kooperację ich sił zbrojnych i przesłać sygnał na Północ, iż Amerykanie są zdeterminowani bronić swojego sojusznika.
Jednym z elementów ćwiczeń są przeloty bombowców strategicznych B-52 z bazy na Guam nad Koreą Południową. Pojawienie się maszyn wywołało wyjątkowo ostre reakcje Phenianu, co jest o tyle mało logiczne, iż wiele znacznie mniejszych samolotów amerykańskich stacjonujących na Półwyspie Koreańskim też może przenosić broń jądrową.
11 marca, podając za uzasadnienie amerykańsko-koreańskie manewry, Phenian jednostronnie zerwał rozejm, który formalnie regulował stosunki wzajemne obu państw od zakończenia wojny w 1953 roku.
"Korea Północna wciąż zagraża"
Tymczasem nowa prezydent Korei Południowej Park Geun Hie ostrzegła władze w Phenianie, że "jedynym sposobem na przetrwanie" Korei Północnej jest porzucenie kontrowersyjnych programów zbrojeń nuklearnych i rakietowych oraz "zaniechanie prowokacji i gróźb".
- Korea Północna wciąż zagraża naszemu bezpieczeństwu narodowemu - zaznaczyła prezydent w przemówieniu wygłoszonym w związku z trzecią rocznicą zatopienia południowokoreańskiej korwety Cheonan. W ataku torpedowym zginęło wówczas 46 marynarzy.
Seul jednoznacznie wskazuje na miniaturowy okręt podwodny Korei Północnej jako sprawcę tragedii, pokazując na dowód między innymi szczątki torpedy. Władze w Phenianie do tej pory zaprzeczają oskarżeniom.
Autor: mk//kdj / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl