Nie będzie pokoju w Afganistanie, póki obce siły go nie opuszczą, a układy wojskowe Kabulu z jego partnerami nie zostaną unieważnione - oświadczył przywódca afgańskich talibów mułła Achtar Mohammed Mansur z okazji muzułmańskiego święta Id al-Adha.
Jest to pierwsze oświadczenie mułły Mansura od czasu przejęcia oficjalnego przywództwa nad talibami po mulle Omarze, o którego śmierci poinformowano pod koniec lipca br., a który zmarł jeszcze w 2013 r.
"Jeśli rząd w Kabulu chce zakończyć wojnę i ustanowić pokój, okupacja musi zostać przerwana, a układy wojskowe z najeźdźcami muszą zostać unieważnione" - napisał mułła Mansur w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej talibów. Odniósł się do układu bezpieczeństwa, który zezwala na obecność około 13 tys. zagranicznych wojsk, w tym prawie 10 tys. sił amerykańskich, od czasu zakończenia misji bojowej NATO pod koniec zeszłego roku. Opuszczenie Afganistanu przez "siły okupacyjne" - jak je nazywają talibowie - zawsze był priorytetem talibów w walce z siłami rządowymi i zagranicznymi od czasu obalenia reżimu talibów w 2001 r.
"Emirat islamski [jak nazywają się talibowie - red.] uważa, że jeśli kraj nie znajduje się pod okupacją, problemy Afgańczyków mogą zostać rozwiązane poprzez dialog między samymi Afgańczykami" - napisał mułła Mansur.
Siła jedności
Przed kilkoma dniami afgańskim talibom udało się zażegnać grożące rozłamem kłótnie o schedę po zmarłym emirze i założycielu ruchu mulle Omarze. Rywalizujące frakcje niemal bez wyjątku zgodziły się uznać za nowego przywódcę dotychczasowego zastępcę emira, mułłę Mansura. Dojście do zgody talibowie obwieścili w zeszłym tygodniu w środę, po trwającym ponad miesiąc kongresie zjednoczeniowym, zwołanym przez politycznych i wojskowych przywódców partyzantki, a także ich politycznych patronów z wywiadu wojskowego ISI.
Autor: mtom / Źródło: PAP