Adwokaci Polańskiego kwestionują ekstradycję


Adwokaci Romana Polańskiego argumentowali w piątek przed sądem w Los Angeles, że rząd Szwacarii nie powinien automatycznie zakładać, iż wniosek amerykańskiej prokuratury o ekstradycję reżysera jest słuszny.

Była to odpowiedź na oświadczenie przedstawiciela szwajcarskiego wymiaru sprawiedliwości, który powiedział w ub. miesiącu dziennikarzowi agencji Associated Press, że strona szwajcarska zakłada, iż fakty przedstawione we wniosku ekstradycyjnym prokuratorów z Los Angeles odpowiadają prawdzie.

Dodał, że strona szwajcarska nie jest zainteresowana transkrypcją zeznań złożonych w br. przez byłego prokuratora, który zajmował się sprawą Polańskiego.

"Fałszywe i materialnie niekompletnie".

Zdaniem adwokatów reżysera, zbadanie transkrypcji wykazałoby, że wniosek ekstradycyjny zawiera informacje, o których prokuratorzy wiedzieli, iż "są fałszywe i materialnie niekompletnie".

Twierdzą oni też, że amerykańscy prokuratorzy chcą, aby Szwajcarzy rozpatrując wniosek o ekstradycję Polańskiego do USA wzięli pod uwagę jedynie materiał dowodowy zawarty w oficjalnych aktach sądowych i zignorowali inne dowody, które wskazują na popełnione nieprawidłowości.

Rzeczniczka prokuratury w Los Angeles zapowiedziała, że prokuratorzy ustosunkują się do twierdzeń adwokatów w poniedziałek.

Prokuratorzy sprzeciwiają się opublikowaniu wspomnianej transkrypcji twierdząc, że mogłoby to nastąpić jedynie po przewiezieniu Polańskiego do USA.

Długi proces

Prokuratorzy domagają się aby Polański stanął przed sądem w Los Angeles i usłyszał wyrok za uprawianie seksu z 13-latką 33 lata temu.

Reżyser przyznał się podczas procesu w 1978 r. do seksu z nieletnią jednak w przeddzień ogłoszenia wyroku uciekł ze Stanów Zjednoczonych kiedy dowiedział się, że sędzia prowadzący sprawę powiedział prywatnie, iż nie zamierza dotrzymać warunków zawartej ugody.

Polański przebywa obecnie w areszcie domowym w swojej wilii w szwajcarskim kurorcie Gstaad oczekując na decyzję szwajcarskich władz w sprawie ekstradycji.

Źródło: PAP, tvn24.pl