Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas powiedział, że nie uzna Izraela jako państwa żydowskiego i nie zgodzi się uznać tylko części okupowanej obecnie przez Izrael Jerozolimy Wschodniej jako stolicy państwa palestyńskiego.
Palestyńczycy obawiają się, że będą to kluczowe warunki przygotowywanego przez USA ramowego porozumienia pokojowego, które miałoby stać się podstawą do układu kończącego wieloletni konflikt z Izraelem - pisze agencja AP. W wypowiedzi cytowanej w piątek przez palestyńską agencję prasową WAFA Abbas zaznaczył, że oparł się wywieranej przez Amerykanów presji, gdy ubiegał się w ONZ o uznanie państwa palestyńskiego, i zasugerował, że może to uczynić ponownie. W styczniu amerykański dyplomata Martin Indyk mówił, że w ciągu kilku tygodni USA przedstawią Izraelowi i Palestyńczykom projekt ramowego porozumienia, które może stać się podstawą do układu kończącego konflikt jeszcze w tym roku. Według AP wygląda jednak na to, że różnice w stanowiskach obu stron pozostają na razie zbyt duże, aby udało się dotrzymać pierwotny termin 29 kwietnia. Według uczestników spotkania z Indykiem w ramach porozumienia ramowego USA proponują m.in. utworzenie nowej strefy bezpieczeństwa na granicy między Jordanią a Zachodnim Brzegiem Jordanu, uregulowanie kwestii rekompensat dla Izraelczyków mieszkających na terenach palestyńskich oraz dla palestyńskich uchodźców. Izrael byłby w dokumencie określany jako "państwo narodowe narodu żydowskiego", a Palestyna jako "państwo narodowe narodu palestyńskiego". Według Indyka ok. 75-80 proc. żydowskich osadników pozostałoby w granicach Izraela na skutek wymiany części terytoriów. Amerykański dyplomata ocenił też, że Abbas mógłby się zgodzić, by Izraelczycy pozostawali w granicach państwa palestyńskiego jako jego obywatele.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu 25 lutego odwiedził Berlin:
Autor: kło / Źródło: PAP