Kluczowe fakty:
- Historia zaginięcia 37-letniego Roberta Wieczorka pełna jest zwrotów akcji. 31 maja 2000 roku mężczyzna pożegnał się z rodziną i wyszedł z domu w Warszawie. Ślad po nim zaginął.
- Najpierw udało się nam ustalić, że to jego zwłoki znaleziono w namiocie pod Matragoną, później odnaleźć jego szczątki, a w końcu - po blisko roku - przekazać je rodzinie.
- Bliscy Roberta Wieczorka walczyli o to blisko rok. Odbijali się od kolejnych drzwi: urzędu, policji, prokuratury. - Nikt nie chciał nam pomóc, a chodziło tylko o to, aby sprostować jeden dokument - mówi Magda, córka zmarłego mężczyzny.
- - Przekleństwem spraw takich jak ta - z racji tego, iż dochodzi do nich niezmiernie rzadko, jest to, że wymykają się obowiązującym procedurom. To sprawia, że odpowiedzialność za kluczowe decyzje może być rozproszona - komentuje Aneta Bańkowska, psycholożka z Fundacji ITAKA.
37-letni Robert Wieczorek mieszkał z rodziną w Warszawie. Miał żonę i dwoje małych dzieci. 31 maja 2000 roku wyszedł z domu i ślad po nim zaginął. Jego bliscy przez prawie ćwierć wieku czekali na informację, co się z nim stało.