- Jedno bagno jest - narzeka jeden z mieszkańców, próbując przedostać się na drugą stronę feralnej ulicy. Jednak to się nie udaje i żeby wydostać się z błota, korzysta z pomocy innych sąsiadów, co przypomina bajkę o rzepce. - Familiada! - komentują mieszkańcy, wyciągając sąsiada z błota.
Zamarzyła im się kanalizacja
A wszystko dlatego, że mieszkańcom zamarzyła się kanalizacja. Prace ruszyły pełną parą w czerwcu zeszłego roku, ale po kilku miesiącach je wstrzymano. Na miejscu pozostawiono maszyny, które teraz również toną w błocie. Bo zanim przerwano prace, robotnicy zdążyli odłączyć starą instalację deszczową. Brak odpływu wody sprawia, że na ulicy zalega niekończące się błoto.
Wielu mieszkańcom woda zalała piwnice. Do tego stopnia, że nie wystarczyły już wiaderka do wybierania wody, ale trzeba było zainwestować kilka tysięcy zł w specjalne pompy.
"Niech pan wzywa telewizję!"
Zdesperowani mieszkańcy postanowili szukać pomocy w Urzędzie Miasta, który zlecił remont kanalizacji. Wszystkie telefony w tej sprawie urzędnicy - jak twierdzą mieszkańcy - "zbywali". Przyciśnięci do muru - zrzucają winę na wykonawcę remontu.
Z kolei prezes firmy odpowiedzialnej za remont zapewnił, że od kwietnia woda będzie się już lała… rurami.
Nie ufając tej obietnicy, mieszkańcy zwrócili się z prośbą o interwencję do prezydenta Wrocławia. - Dzwoniłem do sekretariatu prezydenta, pani mnie wysłuchała i powiedziała, że nie może mi pomóc - opowiada jeden z mieszkańców wrocławskich Wojszyc. - Zapytałem więc, co mam zrobić? Powiedziała niech pan wzywa telewizję!