Justyna go szanuje i uwielbia, w końcu stoi za jej sukcesami. Mowa o trenerze Aleksandrze Wierietielnym, który zamiast okazywania radości z sukcesów podopiecznej woli... ciężką pracę nad kolejnymi.
- Trenuję ciężko i mam bardzo dobrego trenera - mówi Justyna Kolwaczyk. Jej wielkie sukcesy na olimpiadzie spowodowały, że stała się ona królową zimy, obok króla Adama.
Zawsze uważa, że można zrobić więcej i że zawsze można zrobić lepiej. Jerzy Szyda, zawodnik Wierietielnego
Jednak gdyby nie determinacja jej trenera, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. A jak sam Wierietielny reaguje na medale Justyny, czy płakał z radości?
- Nie, nie jestem płaczliwy - mówi.
Nigdy się nie uśmiecha
Kolega Wierietielnego Bogdan Skiba, dziennikarz sportowy mówi, że "Olek się nigdy nie uśmiecha". - U niego uśmiech to nie wiem, czy po złotym medalu olimpijskim na twarzy się pojawi.
Nie lubi też brać udziału w dekoracjach, co pokazał po sukcesach Justyny gdy obok niej nie pojawił się na podium. Ale nie przez sprzeczkę, jak chciały media. - Wolałem w samotności przeżyć to - mówi.
Ale żona Aleksandra, Barbara Piątkowska uważa, że mąż w istocie jest "wesołym facetem". I na dowód pokazuje zdjęcie męża, z językiem wycelowanym w aparat. - Jak jest poważny, to poważny, ale z córką się wygłupia - mówi.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24