Wtorek, 31 marca Chociaż spłacił spółdzielni dług, to i tak stracił mieszkanie. Mieszkaniec Opola Antoni Stańczuk najpierw usłyszał od urzędników, że wstrzymają eksmisję, jeśli ten spłaci zaległy czynsz za swoje mieszkanie. Gdy udało mu się uregulować rachunki, zamki w drzwiach mieszkania i tak zostały zmienione.
- Upierają się, że muszą wyrok sądu wykonać, co jest bzdurą, bo to jest tylko ich dobra wola, czy wyrok wykonają, czy nie, a ja wobec urzędu miasta spłaciłem cały dług - skarży się Antoni Stańczuk.
Łącznie dług opiewał na 25 tys. zł. Suma ta rosła przez kilka lat, bo mając jedynie dorywczą pracę Antoni Stańczuk zamiast 400 zł, płacił jedynie 150 zł. - Tyle na obecne warunki mogłem płacić - tłumaczy.
Tymczasem dług wraz z odsetkami rósł. W czerwcu 2005 roku zdesperowany właściciel mieszkania poprosił o pomoc prezydenta Opola. - Pan prezydent pozytywnie odniósł się do mojej prośby o rozłożenie na 48 rat - wspomina Stańczuk. Natomiast miasto miało wycofać wniosek o eksmisję, ale tak nie zrobiono, bo "zabrakło podstaw". - Przez lata zadłużenie rosło w zastraszającym tempie, w związku z tym sprawa definitywnie nabrała biegu sądowego - tłumaczy wiceprezydent Opola Janusz Kwiatkowski.
Do Anglii, by spłacić dług
W 2006 r. wyrok eksmisji stał się prawomocny, Antoni Stańczuk postanowił jednak walczyć o mieszkanie, a urzędnicy po raz kolejny dali mu nadzieję. Ma dokument, z którego wynika, że przy jednorazowej spłacie zadłużenia eksmisja zostanie wstrzymana. Stańczuk wyjechał więc do pracy w Anglii i dzięki zarobionym tam pieniądzom spłacił całość długu wraz z odsetkami. Ale gdy wrócił, zastał drzwi mieszkania zamknięte.
Zamiast 100 m - jeden pokój
Urzędnicy zaproponowali Stańczukowi zamiast 100-metrowego mieszkania jednopokojowy lokal zastępczy. Trudno mu jednak mieszkać wraz 80-letnią matką w jednym pokoju. Nie może się z tą sytuacją pogodzić. - Moja mama ma ponad 80 lat i nie rozumie tej sytuacji, mama jest naprawdę trudna i potrzebuje swojego pokoju, spokoju, ciszy, bo taka jest specyfika jej choroby.
Antoni Stańczuk zdaje sobie sprawę z tego, że w całej sytuacji nie jest bez winy. - W jakiś sposób zaniedbałem to, ale od samego początku była zła wola - twierdzi.