Od ośmiu lat Arsene Wenger obiecuje tytuły kibicom londyńskiego Arsenalu i kolejne sezony kończy z pustymi rękoma. Tak będzie też jutro, o ile w Monachium nie zdarzy się cud. Francuz oczywiście w niego wierzy.
Ostatnie sukcesy Arsenalu Wengera to rok 2005. Potem nie wygrał już nic. W tym sezonie ostatnią szansą na trofeum dla "Kanonierów" jest Liga Mistrzów.
- To nie jest mission impossible. Możemy to zrobić - przekonywał przed środowym meczem w Monachium. Brzmi nawet przekonująco, ale jeśli nie weźmie się pod uwagę wyniku pierwszego spotkania 1/8 finału Ligi Mistrzów - po beznadziejnej grze Arsenal na własnym Amirates Stadium uległ Bayernowi 1:3.
150/1
Jeszcze nigdy w historii Ligi Mistrzów drużyna, w fazie pucharowej, nie odrobiła straty, jeśli w pierwszym meczu przegrała na włąsnym stadionie różnicą dwóch goli. 150/1 - tyle płacą bukmacherzy firmy Paddy Power, jeśli "Kanonierzy" wygrają w Bawarii 3:0 i zapewnią sobie grę w ćwierćfinale.
- Jeśli będziemy zaangażowani na 100 procent, to możemy awansować. Zagramy bez skrępowania, bo co niby mamy do stracenia. Chcemy być energetyczni, ale i intelgentni - dodał. Czy po sezonie, i szesnastu latach pracy w północnym Londynie, mistrz PR-u straci pracę?
Autor: kcz / Źródło: tvn24.pl