"Mnie interesuje ten element niesamowitości"

Olga Drenda jest absolwentką etnologii i antropologii kultury Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jest tłumaczką i dziennikarką. Publikowała m.in. w "Polityce", "Lampie" czy "Tygodniku Powszechnym".

Jej pierwsza książka "Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji" została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników i krytykę literacką.

Druga - "Wyroby. Pomysłowość wokół nas" - przyniosła Drendzie nominację do Paszportu "Polityki" 2018.

- Jest to książka, które ludzie robią sami dla siebie, albo które są robione dla nich, żeby im się podobały - opowiada w "Xięgarni" o swojej książce "Wyroby. Pomysłowość wokół nas" Olga Drenda. Zaznaczyła, że jest to zapożyczony cytat z jednej z książek Barbary Jones.

Pytana, czy jej zdaniem jest to książka dla melancholików, odpowiedziała, że "wszyscy tak sądzą i wszyscy chcą to wiedzieć". - Mam może bardziej taką wyobraźnię z gotyckiego horroru niż melancholijną i mnie interesuje ten element niesamowitości - zaznaczyła.

- Takim oczywistym, ale błędnym tokiem myślenia byłoby podejrzewanie, że wyroby to jest jakiś produkt niedostatku, że to jest taka twórczość, która bierze się z biedy, natomiast okazuje się, że właśnie nie, że to dobrobyt sprzyja jej wytwarzaniu - mówiła pisarka.

Zaznaczyła, że w latach 50. w Australii "zwiększająca się liczba samochodów osobowych stworzyła łabędzie z opon". - Zaczęły powstawać domy kostki, a domy kotniki zdobiono ceramiką, lusterkami, malowidłami czasami - wskazała.

Olga Drenda opowiedziała także historię "najbardziej niepotrzebnej rzeczy, którą kupiła w sklepie wszystko za cztery złote". - To jest maleńki różowy kurczaczek w okularach i kapeluszu, otoczony plastikowymi grzybami i paprotkami - wyjaśniała. - Najbardziej niepotrzebna rzecz w tej swojej absurdalnej zbędności stała się dla mnie takim przykładem wyrobu idealnego - podkreśliła.

Program "Xięgarnia" na antenie TVN24 w każdą sobotę o godz. 18.00 oraz w niedzielę o godz. 02.30.

Autor: tmw//now / Źródło: tvn24