Bezbramkowo zakończył się mecz Japończyków z Grekami w drugim meczu drugiej kolejki grupy C. Obie ekipy jeśli chcą marzyć o awansie muszą wygrać swoje ostatnie potyczki. Najtrudniejsza wydaje się być sytuacja piłkarzy z Hellady, która nie dość, że w pierwszej kolejce została rozbita przez Kolumbię, to w starciu z Japończykami straciła dwa ważne filary drużyny.
Drugi akt greckiej tragedii rozegrał się w ciągu kilku minut Najpierw z boiska musiał zejść kluczowy członek ofensywy Fernando Santosa. Konstantinos Mitroglou niefortunnie upadł przy jednym z powietrznych pojedynków, a kilka chwil później trzymając się za biodro, w asyście lekarzy, poszedł w kierunku szatni.
Kapitan schodzi pierwszy
Cios numer dwa nadszedł niemal natychmiast. W środku boiska na kolejny wślizg zdecydował Katsouranis, ale nie trafił w piłkę, a w nogi Japończyka. Złe wejście skutkowało drugą żółtą kartką i także przedwczesne opuszczenie boiska. Kapitan Greków długo trzymał się za głowę nie wierząc, że w głupi sposób przynił się do osłabienia drużyny.O dziwo, nagły splot przykrych wypadków spowodował, że ekipa Santosa żwawiej ruszyła do boju. Wreszcie nieco napocić musiał się bramkarz Samurajów Kawashima. Japończycy także nie oddawali pola, swoje szanse miał m.in. Osako. W drugiej połowie najlepszą sytuację miał Okubo, ale pomocnik nie potrafił wpakować futbolówki praktycznie do pustej bramki.
Cały mecz toczony był w przeciętnym tempie. Nie widać było determinacji po obu stronach. Wyglądało jakby jeden punkt zadowalał i Japończyków, i Greków, choć na dobrą sprawę remis nie daje tym drużynom zupełnie nic. W grupie C wciąż większe szanse na awans przed ostatnią kolejką mają piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej (3 pkt.). W drugiej rundzie są już Kolumbijczycy (6 pkt.).
Autor: bucz / Źródło: sport.tvn24.pl