"Nie uważał współpracy z PRL za pakt z diabłem"

"Za dużo intymnych informacji"
"Za dużo intymnych informacji"
Źródło: TVN24

Piątek, 26 lutego - Moja książka nie jest aktem oskarżenia, tylko opowieścią - bronił się autor kontorwersyjnej biografii Ryszarda Kapuścińskiego, Artur Domosławski. A Piotr Semka zarzucał mu nie dość surową ocenę współpracy reportera z PRL. - Mechanizmy uwikłania w totalitaryzm są takie same, jak w III Rzeszy - argumentował Semka.

Artur Domosławski zapewnił, że jego książka nie ma na celu oskarżania jego mentora i przyjaciela. - W latach 90-tych zaangażowanie intelektualistów w PRLu oceniano według logiki lustracyjnej. Wyciągano im epizod - "a to powieść, a to wiersz ku czci Stalina" – i na podstawie tego formułowało się akt oskarżenia bez próby wejścia w buty tych ludzi. Moja książka jest zaprzeczeniem tej logiki – zapewnił.

W publiczne polemiki z Alicją Kapuścińską, która sprzeciwia się publikacji książki o mężu, jak mówił, wdawać się nie chce. - Podejrzewam, że były oczekiwania, że powstanie inna książka. Jestem jej bardzo wdzięczny za rozmowy i za dostęp do archiwum, bez tego książka byłaby gorsza - zaznaczył

Bez intymnych szczegółów? "Byłaby uboższa"

Zdaniem Piotra Semki poszło o szczegóły z życia prywatnego reportera – a konkretnie informacje o jego romansach – które Domosławski zamieścił w jego biografii. - Tam są informacje o miłosnych podbojach jej męża, o niepisanej umowie akceptacji skoków w bok – to są bardzo intymne rzeczy. Pan zawiódł tę intymność – ocenił.

- A gdybym napisał książkę, w której jakichś faktów bym nie poruszył, to powiedziałby pan, ze sprzeniewierzyłem się rzetelności dziennikarskiej – odparł autor.

Domosławski bronił się mówiąc, że bez opowieści o Kapuścińskim jako mężczyźnie książka byłaby uboższa. - Biografia uprawnia do pisania o życiu prywatnym, pytanie, czy szeptem czy krzykiem. I miało to wpływ na twórczość Kapuścińskiego, pisał przecież wiersze miłosne – przypomniał.

"Współpraca to nie pakt z czerwonym diabłem"

Kontrowersje budził też wątek współpracy reportera z służbami PRL. - Był mistrzem uników, istotnych informacji nie przekazywał. Ale Kapuściński nie uważał tego za moralnie naganne, bo on uważał PRL za swoje państwo. Nie traktował tego jako pakt z czerwonym diabłem. Ja myślę, że przekroczył granice jako dziennikarz, ale wtedy nie toczyło się otwarcie debat o standardach dziennikarskich – argumentował Domosławski.

Ocena Semki jest bardziej surowa. Wypomniał Kapuścińskiemu, że podczas „karnawału Solidarności” w latach 80-81 nie napisał żadnego tekstu na ten temat i że rzucił legitymacją dopiero w stanie wojennym. - Niepokoi mnie, że pan mówi, że nie można oceniać ludzi, którzy weszli w pakt z diabłem. Jeżeli rozliczamy tych, którzy współpracowali z aparatem III Rzeszy – mechanizmy uwikłania w totalitaryzm są takie same – przekonywał.

"Moja ksiązka nie jest aktem oskarżenia"

Domosławski porównanie PRL z III Rzeszą uznał za śmieszne i absurdalne. I wyjaśnił: - Moja książka nie jest aktem oskarżenia, tylko opowieścią. Dla pana ważniejsze jest ocenić, a potem zrozumieć. Dla mnie – opowiedzieć historię – dodał. Według niego Kapuściński nie byłby zadowolony z rys na jego legendzie, jakie zrobiła ta biografia, doceniłby jednak próbę zrozumienia i przystosowania do współczesnych wyzwań jego przekazu.

Czytaj także: