Napęd na tylne koła. Boczni obrońcy nakręcają ataki Pogoni [ANALIZA]

Pomimo posiadania w środku pola Takafumi Akahoshiego, Pogoń bardzo groźna jest przede wszystkim na skrzydłach. Ogromna w tym zasługa Adama Frączczaka i Mateusza Lewandowskiego, którzy grają tak, jak powinni grać nowocześni boczni obrońcy.

Dariusz Wdowczyk diametralnie odmienił grę Pogoni, czego efekty widać było już w końcówce zeszłego sezonu. Były trener Legii i Polonii nie tylko mocno zmienił taktykę szczecinian, ale też przemeblował ich skład.

Postawił na niego Wdowczyk

Przed jego przyjściem do zespołu pewniakiem do gry na lewej obronie był Przemysław Pietruszka. Doświadczony zawodnik nie prezentował się źle, ale Wdowczyk postanowił na jego miejsce przesunąć nominalnego lewoskrzydłowego Mateusza Lewandowskiego.

Reprezentant młodzieżówki wyszedł w pierwszym składzie w czterech ostatnich meczach poprzedniego sezonu oraz we wszystkich obecnego. Nie zawsze miał siłę na rozegranie pełnych 90 minut i kilka razy musiał być zmieniony przez Pietruszkę.

W meczu z Podbeskidziem Lewandowski pozostał na placu gry do ostatniego gwizdka arbitra. Czasem zapędzał się pod pole karne rywali aż za bardzo, ale dobrze asekurowali go defensywni pomocnicy lub przesunięty przez trenera na środek obrony Wojciech Golla (nawiasem mówiąc, kolejny świetny ruch Wdowczyka).

20-latek mógł zaliczyć pierwszą w tym sezonie asystę w ekstraklasie (trzy zaliczył w młodzieżówce), ale jego idealnego podania nie wykorzystał Adam Frączczak.

Trener znalazł mu miejsce

Frączczak będący drugim kołem napędowym "Portowców", co znów jest zasługą Wdowczyka. Poprzedni trenerzy rzucali go niemal w każdy rejon boiska - występował jako prawy i lewy obrońca, prawy, środkowy i lewy pomocnik, a nawet na środku ataku.

Dopiero pracujący od marca w Szczecinie szkoleniowiec konsekwentnie postawił na niego jako na wyjściowego prawego defensora. Podobnie jak w przypadku Lewandowskiego, taki ruch bardzo mu się opłacił.

Frączczak w zeszłym sezonie z pięcioma golami był najlepszym strzelcem Pogoni. Dwa zdobył w ostatniej kolejce przeciwko Polonii. Dwa ma na koncie również w obecnym sezonie, choć mógł i powinien mieć więcej.

Bramkostrzelny Frączczak

Najpierw trafił w meczu z Lechem, najważniejszym dla szczecińskich kibiców spotkaniem sezonu. W dużej mierze dzięki niemu "Portowcy" wygrali w Poznaniu po raz pierwszy od szesnastu lat.

Drugie trafienie dorzucił w poniedziałek w meczu z Podbeskidziem, przytomnie wykończając nieudany strzał Herve Tchamiego. Warto tu dodać, że do Kameruńczyka podawał Lewandowski.

Wielu zarzuca Frączczakowi braki techniczne, zresztą niebezpodstawnie. Urodzony w Kołobrzegu zawodnik nadrabia je jednak cechami wolicjonalnymi oraz niesamowitą wręcz wydolnością. Pomimo częstego przebywania na połowie przeciwnika, bardzo rzadko zdarza mu się nie wrócić do obrony, a po każdym spotkaniu wygląda na gotowego do natychmiastowego rozegrania kolejnych 90 minut.

Ostatnio Pogoń częściej gra lewą stroną, co jest jednak również kwestią zgrania ze skrzydłowymi. Lewandowski bardzo dobrze współpracuje z Takuyą Murayamą, który w razie czego stara się go asekurować. Zgranie Frączczaka z Tchamim lub grającym zamiast niego na prawym skrzydle Jakubem Bąkiem pozostawia jeszcze sporo do życzenia.

Autor: iwan / Źródło: ekstraklasa.tv

Czytaj także: