W grupie E bez niespodzianek - do 1/8 finału mundialu awansowali ci, co mieli awansować, czyli Brazylia i Szwajcaria. W meczach ostatniej kolejki fazy grupowej Canarinhos pokonali Serbię 2:0, a Helweci zremisowali z Kostaryką 2:2.
Brazylijczycy byli niemal pewni awansu do 1/8 finału. W gorszej sytuacji byli ich środowi rywale, którym tylko wygrana z pięciokrotnymi mistrzami świata gwarantowała pozostanie w turnieju. Ich sytuacje w pierwszej połowie można jednak policzyć na palcach jednej ręki, Brazylii - co najmniej dwóch rąk.
W natarciu
Piłkarzy trenera Tite nie podłamała nawet kontuzja Marcelo, który już po dziesięciu minutach musiał zejść z boiska. Najlepsze okazje mieli Gabriel Jesus i Neymar. Bramkarz Serbów Vladimir Stojković za każdym razem był jednak na posterunku. Nie dał rady dopiero w 36. minucie. Z głębi pola świetnym podaniem popisał się Philippe Coutinho, a jego klubowy kolega z Barcelony Paulinho trącił piłkę ponad bramkarzem i po chwili cieszył się z gola.
Bramka dla Canarinhos nie zmieniła obrazu gry. Dopiero w okolicach 60. minuty piłkarze Mladena Krstajicia zaczęli narzucać swoje tempo. Co chwilę w centrum uwagi znajdował się wysoki Aleksandar Mitrović, a w opałach Alisson. Canarinhos przetrwali serbską nawałnicę i odpowiedzieli kilka minut później trafieniem po rzucie rożnym Thiago Silvy. Bramka podcięła Serbom skrzydła. Bliżej trzeciego trafienia byli piłkarze w żółtych koszulkach niż pierwszego ci w czerwonych. W Moskwie jednak nie padła już żadna.
Honor zachowany
W drugim równolegle toczonym meczu piłkarzom Szwajcarii wystarczał remis z wyeliminowaną już Kostaryką, by powtórzyć osiągnięcie z 2006 czy 2014 roku i znaleźć się w 1/8 finału. Ale rewelacja poprzedniego mundialu, która po dwóch meczach imprezy w Rosji legitymowała się bilansem zero punktów i zero strzelonych goli, chciała godnie pożegnać się z turniejem.
Pokazał to zwłaszcza początek spotkania. W pierwszych kilkunastu minutach Kostarykanie oddali cztery strzały, Yann Sommer co rusz musiał interweniować, raz też uratowała go poprzeczka. Co z tego, skoro po pół godzinie gry Helweci oddali pierwszy strzał i od razu wylądował on w bramce. Ładną akcję wykończył Blerim Dzemaili.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 56. minucie kibice w Niżnym Nowogrodzie doczekali się wyrównania. Z rzutu rożnego zagrywał Joel Campbell, a głową piłkę do bramki skierował Kendall Waston.
Po golu Kostaryka chciała pójść za ciosem, a Szwajcarzy najwyraźniej byli ukontentowani awansem z drugiego miejsca, bo nie spieszyli się do ataków. Poza jedynie Josipem Drmiciem, który najpierw trafił w spojenie słupka z poprzeczką, a w 88. minucie do siatki Helwetów. Asystował mu z prawej strony boiska Breel Embolo.
To jednak nie było ostatnie trafienie w tym spotkaniu. W trzeciej minucie doliczonego czasu efektownie rzut karny wykonał Bryan Ruiz. Piłka odbiła się od poprzeczki, potem Sommera i to bramkarzowi Helwetów zapisano samobójczego gola. Skończyło się remisem 2:2.
W 1/8 finału Szwajcarzy zagrają ze Szwedami, a Brazylijczycy z Meksykiem.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl