- Skończmy już z nagonką na Łukasika! To jest zamieszanie z niczego. Znam tego zawodnika i wiem, że wiele razy zostawał po treningach, by poćwiczyć stałe fragmenty - powiedział portalowi ekstraklasa.tv Tomasz Kiełbowicz, były zawodnik warszawskiej Legii, odnosząc się do wywiadu z Danielem Łukasikiem, w którym przyznał, że on i koledzy nie mają chęci, by zostawać po treningach i ćwiczyć rzuty wolne.
Damian Łukasik znalazł się pod ostrzałem kibiców i dziennikarzy po wywiadzie, którego udzielił nieoficjalnej stronie Legii. Piłkarz przyznał w nim, że fakt, iż ekipa Jana Urbana strzeliła zaledwie jednego gola z rzutu wolnego, wynika z tego, że zawodnicy nie mają chęci, by zostawać po treningach i szlifować ten element gry. Tomasz Kiełbowicz w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv stanął jednak w obronie Łukasika.
- Ta wypowiedź to na pewno jakieś przejęzyczenie, które Łukasik lada moment sprostuje. Damian to ambitny zawodnik, chce się rozwijać, a ja znam go doskonale i wielokrotnie widziałem, że zostawał po treningach, by wykonywać rzuty wolne. Skończmy z nagonką, bo to jest zamieszanie z niczego - powiedział Kiełbowicz. Potrzeba powtarzalności Tomasz Kiełbowicz, ostatni legijny specjalista od stałych fragmentów gry, przyznał, że dryg do rzutów wolnych to jedynie w niewielkim stopniu kwestia talentu. Najważniejsza jest bowiem powtarzalność. - Powtarzalność to klucz do sukcesu, jeżeli chodzi o rzuty wolne czy rożne. Aby opanować ten element gry, należy przez długi czas zostawać przynajmniej godzinę po treningu i uderzać z różnych pozycji po kilkadziesiąt razy. Najważniejsze jest odpowiednie ułożenie stopy przy strzale, a żeby wybrać i wytrenować ten optymalny wariant, należy przede wszystkim ćwiczyć - podkreśla były legionista. Trenerzy nie zniechęcają Dziewięciokrotny reprezentant Polski dodał, że szkoleniowcy zwykle nie zabraniają zawodnikom szlifowania formy po zajęciach. - Może zdarzyć się tak, że trener, w zależności od opracowanego przez siebie mikrocyklu, powie zawodnikowi, by nie oddawał zbyt wielu strzałów, ale szkoleniowcy zwykle nie mają nic przeciwko temu, by zawodnicy zostawali po zajęciach i trenowali rzuty wolne. Zwłaszcza że doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak groźną bronią są w futbolu stałe fragmenty gry - kończy Kiełbowicz.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv