Przed rozpoczęciem sezonu mało kto przypuszczał, że Zagłębie i Śląsk w marcu będą pałętać się w dolnych rejonach tabeli. Szanse, ale niewielkie, na awans do "grupy mistrzowskiej" mają już tylko wrocławianie. Derby Dolnego Śląska w niedzielę o 15:30.
Było wspólne świętowanie tytułu, fikołki przy linii bocznej, ale też narastający konflikt z piłkarzami. Po kilku miesiącach ze świetnej atmosfery w szatni zostały nici. Chwilę po nieudanych eliminacjach Ligi Mistrzów a później Ligi Europy Lenczyk został zwolniony.
Jego miejsce na ławce zajął Stanislav Levy. Za kadencji Czecha wrocławianie znów dostali się do pucharów, ale trudno było nie oprzeć się wrażeniu, że rozkład drużyny postępował. Punkt kulminacyjny osiągnął kilka tygodni temu, w jego efekcie zespół znalazł się tuż nad strefą spadkową.
Był Levy, jest Pawłowski
Na ratunek przybył były gracz wrocławian - Tadeusz Pawłowski. Zespół pod jego wodzą odżył, postawił się Legii, w dwóch meczach zdobył cztery punkty, ale aby awansować do pierwszej ósemki będzie musiał się nagimnastykować. Do ósmego Zawiszy (ma spotkanie więcej) traci osiem "oczek".
Lenczyk w między czasie wskoczył na ławkę Zagłębia. Po tradycyjnym już w wykonaniu lubinian słabym starcie sezonu wiadomo było, że tym razem jego celem nie będzie zdobycie mistrzostwa, a uratowanie "Miedziowym" ekstraklasowego bytu.
Derbowo też na wiosnę?
Jesienią szło mu kiepsko, poprawę w grze Zagłębie widać dopiero teraz, gdy doświadczony trener mógł przepracować z zespołem cały okres przygotowawczy. W tym roku "Miedziowi" spisują się dużo lepiej. W niedzielę mogą rozwiać marzenia wrocławian na awans do "grupy mistrzowskiej" i sprawić, że nie będą to ostatnie derby Dolnego Śląska w tym sezonie.
Autor: ekstraklasa.tv