Kto się potknął, dziękuje reformie. Gdyby sezon właśnie się kończył...

Najwięksi przegrani na starcie sezonu są największymi beneficjentami reformy rozgrywek. Dzięki nowemu formatowi ligi ogromne - wydawało się - punktowe straty topnieją, dlatego mimo kilku kolejnych wpadek w zespołach Śląska Wrocław i Lecha Poznań niepokoju nie widać. Jak by tabela wyglądała, gdybyśmy musieli dzielić punkty już teraz?

Wprowadzona w życie przed sezonem reforma podzieliła sezon 2013/14 na dwie rundy. Pierwsza, zasadnicza trwa 30 kolejki. Po tym czasie 16-drużynowa liga podzieli się na dwie grupy - mistrzowską i spadkową. Uzbierany do tego momentu dorobek punktowy każdego zespołu zostanie podzielony na pół (i zaokrąglony o 0,5 pkt w górę w przypadku nieparzystej liczby "oczek" przed podziałem). Następnie każda z dwóch grup rozegra po siedem dodatkowych kolejek, które wyłonią mistrza, pucharowiczów oraz spadkowiczów. Po czterech dotychczasowych kolejkach najmocniej utyskiwać na reformę i przepis o obniżeniu punktowego dorobku po 30 seriach spotkań mogą oczywiście ci najsilniejsi na początku sezonu, czyli Górnik i Legia. Liderom z Zabrza zgodnie z nowymi zasadami z 10 punktów zostaje tak naprawdę pięć. To tyle samo co legionistom, którzy dotąd uzbierali dziewięć "oczek".

Prowizoryczna tabela T-Mobile Ekstraklasy po 4. kolejkach
Prowizoryczna tabela T-Mobile Ekstraklasy po 4. kolejkach
Źródło: TVN 24

Bez tragedii

Jedni narzekają, u innych panuje uczucie ulgi i spokój. Wśród nich są piłkarze Lecha i Śląska, którzy mają wyraźną zadyszkę na początku sezonu. Wicemistrz smak zwycięstwa poznał dopiero w ostatniej kolejce, wrocławianie zaś ciągle go nie znają, ale w Poznaniu i na Dolnym Śląsku tragedii nie robią. W wyniku reformy po 4. kolejce do lidera tracą odpowiednio 2 i 3 punkty. W zeszłym sezonie ta strata byłaby pokaźniejsza i wyniosłaby 4 i 7 punktów. Na koniec nie tylko naszym zdaniem Śląsk i tak powinien znaleźć się w grupie "mistrzowskiej". Na razie jest w tej gorszej.

Spokój jest również w Podbeskidziu i Zawiszy. Na starcie tracą punkty na potęgę, ale nikt w Bielsku-Białej i Bydgoszczy nie myśli o zwolnieniu trenerów Czesława Michniewicza i Ryszarda Tarasiewicza. Reforma sprawiła, że kilka kolejnych wpadek nie jest u "Górali" ani u beniaminka mocno odczuwalna. Przepis o dzieleniu na pół punktów zdobytych w rundzie zasadniczej sprawia, że Podbeskidzie do prowadzącego w tabeli Górnika traci tak naprawdę nie osiem a cztery punkty.

Autor: twis / Źródło: ekstraklasa.tv

Czytaj także: