Wtorek, 2 lutego Od kilku dni mieszkańcy jednego z bloków na warszawskim Służewiu boją się wychodzić z domu. Dozorca chodzi nawet w kasku. Wszystko przez tajemniczego "bombera", który z ukrycia, z wysokości zrzuca butelki. I sieje tym postrach.
Sprawa jest poważna, bo spadające z dużej wysokości butelki i puszki stwarzają poważne zagrożenie dla mieszkańców. Odśnieżanie tylko w kasku Butelkowy zamachowiec zasiał teror do tego stopnia, że gospodarz domu dostał kask, bez którego nie wychodzi przed blok. Ochronne nakrycie głowy dla dozorcy wydał sam koordynator ds. bezpieczeństwa osiedla. Niestety, mimo rozbudowanego monitoringu koordynator nie zdołał wykryć sprawcy. Sprawę bada już jednak policja i mieszkańcy bloku mają nadzieję, że niedługo będą mogli wyjść bez strachu z bloku. "Prosimy o zachowanie ostrożności" Na klatkach schodowych zawisły ostrzeżenia przed tajemniczym zamachowcem: "Uwaga mieszkańcy. Informujemy, że zamieszkały w tej klatce mężczyzna rzuca puszkami, butelkami. Prosimy o zachowanie ostrożności!". Sprawa została zgłoszona na policję, a funkcjonariusze na razie ją badają. Historię ze stołecznego osiedla pokazała też TVN Warszawa. tka, jaś//kdj