Tak, to prawda - Kamil Stoch mistrzem olimpijskim na dużej skoczni w Pjongczangu. To jego trzecie złoto igrzysk, bo cztery lata temu wygrał obydwa konkursy indywidualne. - Nerwy trzymały mnie niesamowicie, do końca - wyznał ojciec zwycięzcy, pan Bronisław Stoch.
Wygraną syna oglądał oczywiście u siebie, w Zębie. - Witam wszystkich z radością i ulgą, bo nie da się ukryć, jak duży był ciężar oczekiwań wszystkich kibiców - zaznaczył na początku rozmowy z TVN24 Stoch senior.
"Sprawiedliwość była po naszej stronie"
- Nie mieliśmy żadnego medalu i nagle pojawiła się szansa, pewnie, że prognozowana i oczekiwana, ale w skokach - wiadomo, bywa różnie. Dzisiaj, chwała Bogu, odbyły się bardzo sprawiedliwe zawody. Nie dość, że sprawiedliwości stało się zadość, to sprawiedliwość była po naszej stronie - oświadczył pan Bronisław. I zaczął się śmiać. Przyznał, że stres był ogromny. - Nie wiem, jak to zdiagnozować, czy nie byłem bliski wariacji. Na szczęście do psychologa mam niedaleko - wyznał pan Bronisław, który jest psychologiem. Co tata powie synowi, kiedy do niego zadzwoni? - Jak poprzednio, żeby mi to było przedostatni raz. I żeby z dystansem podchodził do tego, co się stało.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl