Wtorek, 24 marca Czy w banku zależnym od Aleksandra Gudzowatego były prane mafijne pieniądze? - To niestety jest prawda i nie ma co tej sytuacji zaprzeczać – mówił w „Magazynie 24 godziny” Marcin Kossek, były ochroniarz biznesmena.
Marcin Kossek potwierdził w „Magazynie 24 godziny”, że najsilniejsza grupa mafijna w "układzie euroazjatyckim" miała bezpośrednie dotarcie do Aleksandra Gudzowatego. – Do tego stopnia, że bezkarnie mogła zakładać konta – mówił były ochroniarz biznesmena, twierdząc, że gangsterzy „mieli parasol ze strony Bartimpexu i czuli się praktycznie bezkarnie w banku”.
"K. był traktowany jako szczególny klient - nie do ruszenia"
Reporter "Superwizjera" dotarł do Rosjanina Andrieja K., znanego polskim służbom przestępcę i bliskiego współpracownika Siemiona Mogilewicza, szefa największej rosyjskiej organizacji mafijnej (tzw. mafii sołncewskiej). Andrzej K. w rozmowie z dziennikarzem potwierdził, że znał Gudzowatego osobiście. - Były interesy o charakterze bankowym i logistycznym - opowiadał. Fakt, że K. prowadził interesy z Gudzowatym potwierdziła też była dyrektor kontrolowanego przez Gudzowatego banku BWE. Zaznaczyła, że K. był traktowany jako szczególny klient - nie do ruszenia.
W rozmowie z reporterem TVN, biznesmen zaprzeczył jednak, by prowadził interesy z K. Ale z dokumentów, do których dotarł "Superwizjer" wynika, że BWE przelewał pieniądze firmy Andrieja K. do "rajów podatkowych". Gudzowaty utrzymuje, że o przelewach nie miał pojęcia.
Kossek: Gudzowaty ofiarną najbliższych współpracowników
Jak mówił w „Magazynie 24 godziny” Kossek, sam Gudzowaty nie miał o pojęcia o operacjach mafijnych w jego banku. Według byłego bodyguarda, biznesmen stał się „ofiarą najbliższych współpracowników, którzy wystawiali go na takie zagrożenia”. - Jeden z najbliższych ludzi szefa wprowadzał ich drzwiami, częstował kawą i doprowadzał do szefa – kontynuował Kossek.
Ochroniarz utrzymywał, że Gudzowaty był „okłamywany, wprowadzony w błąd i manipulowany”. – Przykre dla mnie było to, że nie chciał mnie słuchać – mówił. Dlaczego? Jak domniemywał Kossek, „jego wiedza była tak nieprawdopodobna, że sam Gudzowaty nie chciał w nią wierzyć”. Według Kosska, mafia miała dostęp do bankowych aktywów Gudzowatego i jego sprawozdań rocznych.
Iwiński: Gudzowaty wpłacał wszystkim Goście „Magazynu 24 godziny” komentowali również inny wątek śledztwa reporterów „Superwizjera”. SLD dostało na kampanię wyborczą w 2000 roku w sumie 3 miliony złotych od dwóch spółek Aleksandra Gudzowatego.
- Pan Gudzowaty wpłacał wszystkim tym, którzy mieli szansę wygrać wybory – mówił Tadeusz Iwiński z SLD. Ale – jak podkreślił – „partia zachowała się jak trzeba i zwróciła biznesmenowi darowiznę”. Stało się to po tym, jak podczas weryfikacji przekazanych środków zorientowano się, że ówczesne prawo nie pozwalało partiom politycznym na korzystanie z jakiegokolwiek wsparcia firm z udziałem kapitału zagranicznego.
Wassermann: Jest problem
- Jest problem – ocenił tę sprawę Zbigniew Wassermann z PiS. Według posła, „należy zapytać, czym była motywowana tego typu wpłata”. - Jakie były relacje pomiędzy wpłacającym, a tymi, którzy wygrali? – dopytywał polityk. Wassermann dodał, że sektor gazowy w którym działała firma Gudzowatego, „jest niezwykle wrażliwy”, i - żeby w nim działać - trzeba mieć dobre relacje „ze służbami specjalnymi i decydentami, od których zależy jaka będzie skala działania”.
tka/iga