30 grudnia, poniedziałek, kwadrans przed 11. Na dworze zimno, ledwie 1 stopień Celsjusza. Pochmurnie, choć akurat nie pada. Ruch w warszawskiej Galerii Mokotów dopiero się rozkręca, ale w salonie z biżuterią na pierwszym piętrze są już klienci.
Za chwilę dojdzie tu do jednego z najbardziej zuchwałych napadów ostatnich lat.
Dokona go trzech mężczyzn przebranych za dostawców jedzenia. W charakterystycznych niebieskich kurtkach i z plecakami termicznymi z logo znanej firmy nie wzbudzą podejrzeń do czasu, aż dwóch z nich wyciągnie ciężkie młoty, a trzeci - przedmiot przypominający pistolet.
Napad potrwa dokładnie minutę i 26 sekund. Po kolejnej minucie i 10 sekundach wszyscy trzej znikną między budynkami Mordoru, czyli warszawskiej dzielnicy biurowej.
Dotarliśmy do zapisów z 20 kamer, które zarejestrowały te wydarzenia. Na ich podstawie, sekunda po sekundzie, odtwarzamy przebieg napadu. Pokazujemy przyjazd bandytów, rabunek w sklepie i ucieczkę na hulajnogach.