Premium

Gdy je kupowali, była w ciąży. Córka ma 11 lat, oni mają kredyt na setki tysięcy do spłacenia i są bez mieszkania

Zdjęcie: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

Ze swojego okna mogłaby oglądać wnuki. Syn i synowa specjalnie kupili mieszkanie obok, żeby być blisko. Na razie widzi tylko żółtą płachtę: syndyk sprzeda nieruchomość. Syn zarabia w Irlandii na spłatę kredytu. 12 lat temu wziął go na mieszkanie, które nigdy nie zostało skończone.

Pokrzywdzonych jest kilkadziesiąt osób. Było więcej, ale niektórzy już nie żyją. 12 lat to dużo czasu. Inni cały czas spłacają kredyty, często we frankach. Choć w "ich" mieszkaniach hula wiatr, są tacy, którzy wciąż wierzą, że w końcu wprowadzą się "na swoje" albo chociaż odzyskają pieniądze. Teraz płacą za wynajęte albo gnieżdżą się u rodziny.

"Musieli wyjechać z Polski"

Borzymowska 34/36 - sprawą zajmowaliśmy się na tvn24.pl przed laty. Wróciliśmy na warszawski Targówek. Z niedoszłymi lokatorami spotkaliśmy się obok bloku, do którego wciąż nie mogą się wprowadzić. Witają się ze sobą jak dobrzy sąsiedzi, bo od dawna się znają i działają razem. 

Inwestycja, która śmiało może startować w konkursie na najbardziej pechową w Warszawie, to dziś 6-piętrowy, liczący 164 lokale pustostan. Otoczony prowizorycznym metalowym płotem teren zarasta. Trzysta metrów dalej znajduje się nowa stacja metra. - Codziennie, kiedy przechodzę obok, widzę okno mieszkania, w którym miał mieszkać mój syn z rodziną. Sprzedali stare mieszkanie, żeby kupić tutaj, bliżej nas. Żeby spłacić kredyt, musieli przeprowadzić się do Irlandii. Widzę ich dwa razy w roku - mówi Urszula, która w imieniu syna i jego rodziny przyszła na spotkanie z nami.

- Gdyby udało się doprowadzić inwestycję do końca, wróciliby? - pytam.

- Na pewno, bardzo chcą - zapewnia kobieta.

Niedokończony blok na Borzymowskiej Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

Arkadiusz przyszedł na spotkanie w imieniu rodziców. To oni kupili mu dwupokojowe mieszkanie. - Ojciec bardzo ciężko pracował - opowiada mężczyzna. Jest na ostatnim roku studiów, jego domem wciąż jest akademik. Brat, jak przeprowadzi się do Warszawy, też do niego trafi.

Katarzyna z mężem kupili mieszkanie, kiedy była w ciąży. Ich córka ma już 11 lat. Wszyscy troje wciąż mieszkają z rodzicami.

Takich historii jest blisko 50. Swój początek mają w 2007 roku. Znany wówczas deweloper Edbud uzyskał pozwolenie na budowę bloku na Targówku, choć formalnie nie był właścicielem gruntu. Rozpoczął inwestycję i - równocześnie - sprzedaż lokali. W ciągu niecałych dwóch lat udało mu się znaleźć 50 zainteresowanych. Ponad 100 mieszkań wciąż było wolnych. 

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam