Premium

Kiedy śmierć daje życie, czasem kilka

Zdjęcie: Archiwum prywatne

Ela, Marysia i Sabina nadal mogą być mamami, Przemek może podróżować jak przed chorobą. Szansę dostały też Monika i Jadzia. - My, biorcy, pamiętamy, nigdy nie zapomnimy, jak wielki dar otrzymaliśmy. Świeczka zapalona pierwszego listopada jest dla niego, pusty talerz na stole wigilijnym jest dla niego. Dziękuję z serca za serce - mówi Magda. Każde z nich otrzymało organ od zmarłej osoby. Czasami czyjaś śmierć może uratować więcej niż jedno życie. Dlaczego zatem tak wiele osób zawczasu zaznacza, że nie chce oddać narządów po śmierci?

MAGAZYN O ŚMIERCI. ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY TEGO WYDANIA >>>

Na zdjęciu widać uśmiechniętego mężczyznę w ogrodzie. Kiedy Dorota wysłała fotografię swojego taty, poprosiła, żeby zostawić ją w kolorze. Wiedziała, że nie chciałby czarno-białych portretów. Franciszek cieszył się życiem. Był towarzyski, otwarty i lubił pomagać innym. Był elektrykiem, mieszkał w małej wiosce na Śląsku Cieszyńskim. Prawie wszyscy się tam znają, szczególnie ci, którzy się tam urodzili i wychowali, jak on. Kiedy ktoś miał awarię prądu, wiedział, do kogo się zwrócić. Franciszek nie odmawiał pomocy. Zdarzało się nawet, że za swoją pracę nie brał pieniędzy.

W sierpniu 2020 roku 68-letni Franciszek dostał udaru. Pierwszy w domu, kolejny, bardzo rozległy, już w szpitalu. Lekarze z Cieszyna walczyli o jego życie przez ponad dwa tygodnie. Dla rodziny to był trudny czas. Trwała już pandemia COVID-19, nie mogli zobaczyć swojego taty, męża i dziadka. W końcu lekarze musieli się poddać. Jedynie, co mogli zrobić, to pozwolić rodzinie na pożegnanie się przed odłączeniem aparatury. Dorota była w ciąży, nie mogła przyjechać. Jej siostra mieszka w Szwecji, jej również nie było. Do szpitala pojechała żona Franciszka, dwie z czterech córek i wnuki. Pożegnali się i wtedy padło to pytanie.

- Pan doktor mówił, że jest możliwość oddania organów, czy my, jako rodzina, wyrazilibyśmy zgodę. Wtedy też od razu mama z siostrami podjęły decyzję, że tak - opowiada Dorota.

Jak mówi, mama i siostry nie miały wątpliwości. Kiedy wróciły do domu, zapytały jednak Dorotę o zdanie.

- Mówiły, że jest jeszcze możliwość odwrócenia tego. Powiedziałam jedynie, że oczywiście podjęły dobrą decyzję. Mama mówiła, że wiedziała, że się zgodzę. Noszę w portfelu zgodę na oddanie własnych narządów, oddawałam honorowo krew, jestem zarejestrowana w bazie dawców szpiku. Moje zdanie na ten temat znali więc wszyscy. Muszę jednak przyznać, że z tatą nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Ale tata też honorowo oddawał krew. Kiedy mówiłam mu, że mam przy sobie oświadczenie woli, to zareagował pozytywnie. Czujemy, wiemy, że nie zrobiliśmy nic przeciw niemu. Na pewno byłby szczęśliwy, że komuś jeszcze pomógł - mówi.

Pan Franciszek był dawcą wątroby i nerek. Uratował życie trzech osób.

Pan Franciszek z wnuczkąArchiwum prywatne

"Większość z nas nie rozmawia"

Dorota historię swojego taty pierwszy raz opowiedziała podczas wywiadu w ramach projektu Ostatni Dar. Akcję zapoczątkowali w 2020 roku uczniowie klasy maturalnej z Bielska-Białej. Zaczęli od pytania przechodniów na ulicach śląskich miast, co myślą o transplantacji. Dotychczas pokazali historię czternastu biorców narządów i stworzyli spot, w którym dziękują dawcom za dar nowego życia. Jak mówi Kamil Lorek, jeden z twórców projektu, ich celem jest przerwanie tabu, którym - według nich - jest temat dawstwa organów po śmierci.

- Chciałbym, żeby ten temat był czymś normalnym, żebyśmy o tym rozmawiali, żeby najbliżsi wiedzieli, jakie jest nasze zdanie, aby w najgorszym momencie łatwiej było podjąć decyzję. Większość z nas nie rozmawia z bliskimi na temat ewentualnego oddania narządów po śmierci, bo uważamy, że nas to nie dotyczy. Kiedy jednak dotyka to naszych najbliższych, często jest już za późno - mówi Kamil Lorek.

Przyznał, że kiedy szukali rodzin zmarłych dawców, poznali historię pewnej kobiety. Jej sytuacja pokazała jednak, że temat dawców organów jest trudny i nie zawsze spotyka się z pozytywnym odbiorem.

- Zrezygnowała z udzielenia wywiadu. Jak się okazało, rodzina ma jej za złe to, że zgodziła się na oddanie narządów jej męża po śmierci. Część osób oskarżyła ją nawet o to, że sprzedała te organy. To pokazuje niestety, jak niewielką wiedzę mamy na ten temat - mówi Kamil Lorek.

A tak naprawdę to nie my decydujemy, czy naszym bliskim po śmierci mogą zostać pobrane narządy do przeszczepu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każdy, kto nie wyraził za życia sprzeciwu, może zostać potencjalnym dawcą organów, nawet bez zgody rodziny. Lekarze, rozmawiając z rodziną po śmierci bliskiej osoby, nie powinni pytać, czy te zgadzają się na oddanie organów, a jedynie o to, czy osoba zmarła wyraziła kiedykolwiek sprzeciw. W życiu wygląda to jednak różnie.

Franciszek był jedną z 393 osób, które w 2020 roku zostały po śmierci dawcami organów. Jak wynika z raportu Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji "Poltransplant", wówczas ogólnie zgłoszonych było 529 zmarłych dawców, jednak w 136 przypadkach ostatecznie nie doszło do pobrania (najczęściej z powodów medycznych). Z kolei w 2021 roku było 546 zgłoszonych zmarłych dawców, z czego 396 osobom rzeczywiście pobrano organy.

Pani Dorota o swoim tacie, panu Franciszku
Dorota o swoim tacie, Franciszku Ostatni Dar 2.0

Potrzeby są jednak dużo większe. Tylko w 2020 roku do krajowej listy osób oczekujących na przeszczepienie (KLO) zgłoszono 3780 kolejnych potencjalnych biorców komórek krwiotwórczych, tkanek i narządów. Wszystkich oczekujących na przeszczep w 2020 roku było 9733. W 2021 roku liczba osób oczekujących wzrosła do 9885.

Szokować może również liczba osób w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów (CRS). To osoby, które już za życia oświadczyły, że nie zgadzają się na oddanie swoich organów po śmierci albo narządów dzieci, nad którymi pełnią opiekę. W 2020 roku taką decyzję podjęło 1601 osób. Siedem osób cofnęło swój sprzeciw. W 2021 roku do CRS wpłynęło kolejnych 1547 zgłoszeń sprzeciwu, a jedynie 10 osób się wycofało.

Niewiedza, nieufność, poczucie winy i strach

Z czego wynika niechęć do pomocy innym po śmierci naszej lub naszych bliskich? Jak wygląda procedura transplantacyjna i co nas przeraża? Te pytania zadałam doktorowi Mateuszowi Zatorskiemu, psychologowi klinicznemu oraz psychotransplantologowi z Uniwersytetu SWPS w Poznaniu.

Mateusz Zatorski: Po pierwsze musimy podkreślić, że ten problem występuje nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Właściwie w każdym zakątku świata występuje większy lub mniejszy deficyt organów do transplantacji. Problemem jest także to, że ludzie za życia wprost wyrażają sprzeciw oddaniu organów po śmierci albo mają do tego co najmniej ambiwalentne uczucia. Tutaj różnice jednak są wyraźne między obywatelami różnych państw.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam