Premium

"A pan, przepraszam, to w jaki sposób chciałby nam pomóc?"

Zdjęcie: Tomasz Słomczyński

Na przeciekającym wale uświadamiam sobie prawdę w sumie dość oczywistą: że tutaj albo pomagasz, albo przeszkadzasz. Jeśli przyszedłeś się przyglądać, zawracać głowę pytaniami, robić zdjęcia i nagrywać filmy, to znaczy, że przeszkadzasz. Co innego, kiedy chwytasz worek z piaskiem i nie boisz się pobrudzić sobie butów.

Do Ścinawy Polskiej nie sposób dojechać. Na wjeździe do wsi stoi strażnik miejski i każe wszystkim zawracać. Jest zagrożenie powodziowe i oglądaczy tam nie potrzeba.

Trzeba więc iść pieszo.

Wieś jest opustoszała, jakby ludzi coś wymiotło. Może jeszcze nie wypłukało, choć widać że Odra, do której są w niektórych miejscach od chodnika dwa kroki (naprawdę dwa kroki), w każdej chwili może wedrzeć się na ulice i do domów. Na najniżej położonym odcinku drogi, wzdłuż chodnika, ustawiony został długi na kilkadziesiąt metrów prowizoryczny "wał" z worków z piaskiem.

Ścinawa Polska, centrum wsi. Odra płynie dwa kroki od chodnika.Tomasz Słomczyński

Wkrótce wyjaśnia się, dlaczego we wsi jest tak mało ludzi. Przed wiejską świetlicą spotykam kilkadziesiąt osób. Siedzą, czekają na samochód, który zawiezie worki "na wał" albo "do mostka". Kiedy worków stąd ubędzie, trzeba będzie nasypać piasku do nowych. I tak od poniedziałku trwa to sypanie.

Trzeba mieć kalosze

Zaczynam orientować się w logistyce całego przedsięwzięcia.

Są trzy "punkty". Jeden tu, w centrum wsi pod świetlicą. Tu się zrzuca piasek i sypie do worków. Piasek i worki dostarcza gmina. Ten punkt powstał jako pierwszy, w poniedziałek, gdy stało się jasne, że już nie ma co zwlekać, trzeba brać się do roboty. Najpierw worki z piaskiem lądowały wzdłuż chodnika, tutaj we wsi. Dowiaduję się że, jestem na "zapleczu frontowym", gdzie przygotowuje się "amunicję". Prawdziwa "bitwa" toczy się na wale.

Tu w poniedziałek zaczęła się akcja ratowania wsi przed powodziąTomasz Słomczyński

- Ale na wał pan nie wejdzie, tam trzeba mieć kalosze - jedna z kobiet spogląda na mnie krytycznie, oceniając moje adidasy.

Do punktu numer dwa, bliżej wału organizuję sobie podwózkę. Kierowca rozmawia przez telefon: - Na razie jesteśmy bezpieczni, byle byśmy zdołali utrzymać wały. Przesiąki trzeba połatać, jak je połatamy, to wszystko będzie dobrze.

Proszę go, żeby powiedział mi, jaka jest sytuacja.

- Na tę chwilę mamy do dyspozycji jedną amfibię, cały czas wozimy worki i dokładamy worków tam, gdzie przesiąkają wały. Sytuacja jest poważna, ale na tę chwilę się już stabilizuje, no i woda powoli zaczyna opadać, ale z tego, co słyszałem ma iść druga fala. Ale jak ta fala będzie wyglądała, tego chyba nikt nie wie. Tak samo, jak nikt nie wie, czy te nasiąknięte wodą wały wytrzymają.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam