|

Jak sądy karzą pijanych celebrytów, a jak zwykłych kierowców? Przeanalizowaliśmy 250 wyroków

Czy celebryci są łagodniej traktowani przez sądy? Porównaliśmy 250 wyroków dla pijanych kierowców
Czy celebryci są łagodniej traktowani przez sądy? Porównaliśmy 250 wyroków dla pijanych kierowców
Źródło: Dall-e

Piją, siadają za kierownicę i stają się potencjalnymi drogowymi zabójcami. Nietrzeźwi kierowcy są ciągle plagą. Wśród nich zdarzają się znani aktorzy, sportowcy czy muzycy, którzy potem - przy olbrzymim zainteresowaniu opinii publicznej - stają przed sądem. Czy są traktowani łagodniej niż "zwykli" obywatele? A może jest odwrotnie? Żeby to sprawdzić, przeanalizowaliśmy 250 wyroków dla pijanych kierowców.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Na początku marca przed Sądem Rejonowym dla Krakowa-Krowodrzy zapadł wyrok (na razie nieprawomocny) w sprawie Jerzego S., jednego z najbardziej znanych polskich aktorów. W październiku ubiegłego roku artysta (nie zgodził się na publikowanie wizerunku i danych osobowych) miał 0,7 promila alkoholu w organizmie, kiedy doprowadził do kolizji z 44-letnim motocyklistą.

Jerzy S. został uznany winnym i skazany na 12 tysięcy złotych grzywny, ma też zapłacić 6 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i prawie 4,3 tys. zł tytułem kosztów postępowania sądowego. Sąd na trzy lata zakazał mu prowadzenia pojazdów. Prokuratura chce jednak znacznie surowszej kary.

Podczas przesłuchania Jerzy S. wyjaśniał, że nie widział kolizji i bał się, że goniący go motocyklista chciał mu zrobić krzywdę. W mediach społecznościowych - za pośrednictwem konta swojego syna, również znanego aktora - zamieścił potem oświadczenie, w którym podkreślał, że decyzja o prowadzeniu pojazdu pod wpływem alkoholu była "najgorszą w życiu".

Niestety fatalne decyzje podejmowane są przez kierowców w Polsce powszechnie. W 2022 roku na jeździe w stanie nietrzeźwości, czyli po przekroczeniu progu pół promila alkoholu w organizmie, nakryto 57 071 osób. Średnio ponad 150 dziennie.

Znani kontra nieznani

W ostatnich latach za popełnienie przestępstwa, jakim jest jazda w stanie nietrzeźwości, skazanych zostało wiele osób publicznych: między innymi były piłkarz Michał Żewłakow, nieżyjący już dziennikarz Kamil Durczok czy piosenkarka Beata Kozidrak. Każda z tych spraw wywołała bardzo duże zainteresowanie opinii publicznej. Przy okazji głośnych procesów pojawiały się sugestie, że celebryci mogą liczyć na pobłażanie ze strony sądów. Takie stanowisko - w sprawie Beaty Kozidrak - zgłaszała zresztą prokuratura w swojej apelacji od wyroku pierwszej instancji. Piosenkarka dostała karę finansową (łącznie musiała zapłacić 70 tysięcy złotych) i na pięć lat zakazano jej prowadzenia pojazdów. Śledczy wskazywali, że Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa potraktował gwiazdę polskiej sceny zbyt łagodnie, a zasądzona kara "nie zaspokoi społecznego poczucia sprawiedliwości".

Powszechne oburzenie wzbudziła zresztą wtedy argumentacja sądu pierwszej instancji, który wskazał, że okolicznością łagodzącą był "dorobek artystyczny" skazanej. Czy te emocje były uzasadnione i czy sądy są bardziej pobłażliwe dla osób publicznych, które po alkoholu usiadły za kierownicą? 

Żeby to sprawdzić, zapoznaliśmy się z 250 wyrokami dotyczącymi pijanych kierowców. Skorzystaliśmy z Portalu Orzeczeń Sądów Powszechnych - dostępnej dla wszystkich bazy danych, do której trafiają zanonimizowane sądowe orzeczenia. Sądy zobowiązane są między innymi do publikowania wyroków "o szczególnym znaczeniu społecznym". Czy sprawy pijanych kierowców mają takie znaczenie? Sądy nie są tu zgodne. Niektóre, jak ten w Piotrkowie Trybunalskim, publikują takie orzeczenia, a inne - na przykład Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia - nie.

Do naszej analizy wybraliśmy sprawy osób, które wcześniej nie były karane za jazdę po alkoholu. Interesowały nas wyroki na kierowców, którzy nie doprowadzili do wypadku, a co najwyżej do kolizji. Nie braliśmy pod uwagę również spraw, w których na wyrok mogły wpłynąć inne okoliczności - na przykład wcześniejsza kradzież auta. Skupiliśmy się wyłącznie na pijanych, zatem bez uwzględnienia osób pod wpływem innych substancji psychoaktywnych takich jak narkotyki. Przedmiotem naszej kwerendy były wyłącznie wyroki sądów pierwszej instancji.

Pod lupę wzięliśmy orzeczenia z różnych części kraju: Bełchatowa, Brzezin, Chorzowa, Giżycka, Golubia-Dobrzynia, Jeleniej Góry, Leska, Legionowa, Lwówka Śląskiego, Łowicza, Łukowa, Mielca, Nowego Dworu Mazowieckiego, Olsztyna, Otwocka, Pabianic, Piotrkowa Trybunalskiego, Rypina, Sandomierza, Świnoujścia, Tomaszowa Mazowieckiego, Torunia, Wadowic, Wałbrzycha oraz z sądów rejonowych: Gdańsk-Północ, Warszawa-Mokotów, Warszawa Praga-Północ i Warszawa-Śródmieście.

Po stworzeniu bazy danych porównaliśmy je z głośnymi sprawami z ostatnich lat. Oto wyniki naszej pracy. 

Borys Szyc przez wiele lat nie miał prawa jazdy

Kary dla Borysa Szyca
Kary dla Borysa Szyca
Źródło: tvn24.pl

Zacznijmy od celebrytów.

- Straciłem prawo jazdy na dwa lata, ale nie jeździłem przez siedem. Nie zbierałem się za szybko, żeby je na nowo zrobić - mówił na łamach naszego serwisu w 2019 roku Borys Szyc, kiedy opowiadał o swojej walce z nałogiem.

11 lat wcześniej, zimą 2008 roku, aktor został zatrzymany, kiedy prowadził samochód pod wpływem alkoholu.

Szyc bawił się w modnej wtedy restauracji w centrum stolicy. Pił, ale mimo to wsiadł za kierownicę audi a5. Został zatrzymany kilka minut później przez policyjny patrol w drodze na plac Bankowy. Miał 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Noc spędził w policyjnej celi, stracił też prawo jazdy. W tym samym roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia orzekł, że aktor za kierownicę nie wsiądzie jeszcze przez dwa lata. Ponadto Szyc musiał zapłacić 4,5 tysiąca złotych grzywny.

szyc
Borys Szyc: uzależnienie potrafi być silniejsze niż miłość
Źródło: TVN24

Tomasz Stockinger był twarzą kampanii o bezpieczeństwie

Kary dla Tomasza Stockingera
Kary dla Tomasza Stockingera
Źródło: tvn24.pl

Rok później głośno było o zatrzymaniu Tomasza Stockingera. Aktor, który brał udział w kampanii społecznej "Bezpieczny przejazd", promującej bezpieczeństwo na drodze, również został zatrzymany "po kieliszku".

Do zdarzenia doszło w południe, w środku tygodnia, w miejscowości Żabieniec koło Piaseczna pod Warszawą. Wcześniej aktor wybrał się za miasto na spotkanie, jak tłumaczył, "z hydraulikiem". Poprzedniego wieczora pił alkohol z dwoma przyjaciółmi.

Stockinger, jadący seatem exeo, wjechał w forda ka, który zderzył się jeszcze z seatem toledo. Pasażerka forda została przewieziona do szpitala, a aktor odjechał z miejsca zdarzenia. Policjanci zatrzymali go około 20 km dalej, w Górze Kalwarii. Badanie alkomatem wykazało, że jest pijany. W organizmie miał 2,3 promila alkoholu.

Jego sprawą zajął się w 2010 roku Sąd Rejonowy w Piasecznie. Ostatecznie aktor usłyszał wyrok: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, zakaz prowadzenia pojazdów na dwa lata i 10 tysięcy złotych grzywny.

Apelacji nie składał.

Ilona Felicjańska uszkodziła dwa samochody

Kary dla Ilony Felicjańskiej
Kary dla Ilony Felicjańskiej
Źródło: tvn24.pl

Kolejną polską gwiazdą, która prowadziła samochód pod wpływem alkoholu, była Ilona Felicjańska. Modelka miała we krwi 2,3 promila alkoholu, gdy jadąc osiedlową uliczką na warszawskim Ursynowie, straciła panowanie nad kierownicą i uderzyła w dwa zaparkowane samochody.

Celebrytka tłumaczyła później w "Dzień Dobry TVN", że wracała ze spotkania biznesowego. - Dwa, może trzy kieliszki wina - stwierdziła po postawieniu pytania, ile alkoholu wypiła przed wypadkiem. - Po takiej ilości raczej nie ma się w wydychanym powietrzu 2,3 promila alkoholu - skomentował wtedy prowadzący Marcin Prokop. - W takim razie nie byłam świadoma - odparła modelka.

Sprawa Felicjańskiej trafiła na wokandę Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Modelka została skazana na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów. Dodatkowo musiała wpłacić 1000 złotych na rzecz Społecznego Komitetu Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

Kamil Durczok pijany na autostradzie

Kary dla Kamila Durczoka
Kary dla Kamila Durczoka
Źródło: tvn24.pl

Kilka lat później, latem 2019 roku, bmw, którym kierował nieżyjący już dziennikarz Kamil Durczok, rozbiło się na remontowanym odcinku autostrady A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego.

Samochód uderzył w gumowe pachołki na zwężeniu drogi - jeden z nich uderzył auto nadjeżdżające z przeciwka. Na szczęście w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Po zdarzeniu Kamil Durczok trafił do policyjnej izby zatrzymań. Był pijany - miał 2,6 promila alkoholu w organizmie. W marcu 2021 roku dziennikarz został skazany na rok więzienia. Do celi nie trafił, bo sąd warunkowo zawiesił wykonanie kary na dwa lata.

Oprócz tego sąd orzekł wobec dziennikarza 3 tys. zł grzywny i obowiązek zapłaty 30 tys. zł na Fundusz Sprawiedliwości, a także zakazał mu na pięć lat prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Michał Żewłakow wjechał w autobus

Kary dla Michała Żewłakowa
Kary dla Michała Żewłakowa
Źródło: tvn24.pl

Za kierowanie pod wpływem alkoholu odpowiedział też były piłkarz kadry narodowej Michał Żewłakow, który tuż przed Bożym Narodzeniem w 2020 roku wjechał swoim bmw na ulicy Miodowej w Warszawie na skrzyżowanie na czerwonym świetle i uderzył w miejski autobus. Były piłkarz miał 1,6 promila alkoholu w organizmie.

Wyrok nakazowy (czyli bez udziału stron) wydał pół roku później śródmiejski sąd rejonowy. Sportowiec musiał zapłacić 20 tysięcy złotych grzywny oraz 5 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Sąd uznał też, że piłkarz przez trzy lata nie będzie mógł wsiąść za kierownicę.

Beata Kozidrak jechała zygzakiem

Kary dla Beaty Kozidrak
Kary dla Beaty Kozidrak
Źródło: tvn24.pl

Według nieoficjalnych informacji wokalistka jechała od krawężnika do krawężnika "zygzakiem". Zauważył to jeden z kierowców, który powiadomił policję oraz zablokował Kozidrak drogę na skrzyżowaniu z ulicą Batorego.

Miała dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Policja zatrzymała jej prawo jazdy, a kilkanaście godzin później piosenkarka wydała oświadczenie. "Kochani, przepraszam wszystkich. Wiem, że Was zawiodłam. Z całego serca żałuję tego, co się wczoraj wydarzyło. Bardzo się tego wstydzę. Wiem, że muszę ponieść konsekwencje tego, co się stało. Jestem na to gotowa" - napisała.

beatalajf
Beata K. została przesłuchana, ale odmówiła składania wyjaśnień
Źródło: TVN24

Kilka miesięcy później sąd wyrokiem nakazowym uznał ją winną kierowania w stanie nietrzeźwości i skazał na sześć miesięcy prac społecznych. Zakazał Kozidrak także na pięć lat prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ponadto sąd zobowiązał ją do zapłacenia 10 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Artystka stwierdziła jednak, że wyrok jest zbyt surowy i wniosła od niego sprzeciw. Sprawa trafiła na wokandę Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa już w normalnym trybie i niedługo potem Kozidrak usłyszała wyrok: 50 tysięcy złotych grzywny, obowiązek wpłaty 20 tys. złotych nawiązki oraz pięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów. Sąd jako okoliczność łagodzącą potraktował jej wcześniejszą niekaralność oraz... dorobek artystyczny oskarżonej i jej zasługi dla polskiej kultury. Prokuratura co prawda złożyła w tej sprawie apelację, podnosząc, że kara jest zbyt niska, ale sąd odwoławczy jej nie uwzględnił.

Kto do celi, a kto nie?

Za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwości grozi do dwóch lat więzienia (a w przyszłości być może nawet trzy lata, jeśli wejdzie w życie reforma Kodeksu karnego). W praktyce jednak sądy bardzo rzadko stosują karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Wśród 250 przeanalizowanych przez nas spraw w zaledwie sześciu sądy orzekły karę więzienia bez zawieszenia. Kierowały się wówczas bardzo wysokim stężeniem alkoholu w organizmie kierowcy w momencie zatrzymania oraz krytyczną oceną tego, jakim obywatelem był oskarżony.

Czterech mężczyzn z tej szóstki zostało uznanych przez sądy za zdemoralizowanych - wszyscy byli karani już wcześniej za inne przestępstwa. Trzech miało w momencie zatrzymania ponad dwa promile alkoholu. Czwarty (skazany przez Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu) miał co prawda "tylko" 1,4 promila, ale sąd zwrócił uwagę na okoliczności, jakie towarzyszyły ujęciu go przez policję. Najpierw zignorował polecenie funkcjonariuszy do zatrzymania się. Potem uciekał przed radiowozem i wjechał na swoją posesję. Zanim mundurowi do niego doskoczyli, mężczyzna na ich oczach wbiegł do domu i zamknął drzwi na klucz. Potem rozebrał się i położył do łóżka. Kiedy policjanci zapukali do drzwi, otworzyła im żona. Najpierw twierdziła, że męża nie ma w domu, po chwili przypomniała sobie, że jednak jest, ale śpi. Krótko po tym do drzwi podszedł uciekający wcześniej przed policją mężczyzna, który przekonywał, że pił alkohol w garażu i tego dnia w ogóle nie wychodził z domu. Kiedy mundurowi chcieli go zatrzymać, doszło do rękoczynów. Żona skazanego wykrzykiwała, jak wskazał sąd w uzasadnieniu wyroku, że "załatwi policjantów tak, że nie będą już pracowali w policji".

Dwóch pozostałych skazanych na karę bezwzględnego więzienia nie było wcześniej karanych. Tyle że jeden z nich - jak uzasadniał sąd w Nowym Dworze Mazowieckim - od dłuższego czasu pogrążał się w uzależnieniu od narkotyków i alkoholu (chociaż wcześniej nie był zatrzymywany za jazdę po pijanemu). Sąd stwierdził, że umieszczenie go na cztery miesiące w więzieniu będzie nie tylko formą kary, ale też może mieć rolę terapeutyczną.

Szósty ze skazanych na więzienie był osobą schorowaną, która nie mogła podjąć pracy społecznej w ramach ograniczenia wolności. Sąd w Wałbrzychu zwrócił też uwagę na fakt, że mężczyzna nie będzie również w stanie zapłacić grzywny, bo lwią część jego dochodów musi odprowadzać na alimenty dla dwóch synów (miał zaległości w płatnościach). Sędzia stwierdził w tej sytuacji, że jedynym sposobem na ukaranie pijanego kierowcy będzie umieszczenie go na cztery miesiące w celi.

A jakie przesłanki brały pod uwagę sądy w pozostałych 244 przypadkach? Wyróżnić można cztery najważniejsze czynniki.

1. Stopień nietrzeźwości

Najniższe stężenie alkoholu w organizmie, które odnaleźliśmy wśród przeanalizowanych orzeczeń, miał kierowca z Giżycka, u którego alkomat pokazał 0,56 promila. Na drugim biegunie jest mieszkaniec Piotrkowa Trybunalskiego, który wsiadł za kierownicę, mając 4,22 promila. Mimo upojenia mężczyzna przejechał samochodem kilkanaście kilometrów, zanim zjechał z drogi i zniszczył ogrodzenie jednej z posesji, której mieszkańcy wezwali policję.

W czasie procesu przyznał się do winy, wyrażał skruchę i chciał dobrowolnie poddać się karze. Dzięki temu nie poszedł do celi - ostatecznie sąd w Piotrkowie Trybunalskim skazał go na pół roku pozbawienia wolności, ale wykonanie kary zostało zawieszone na rok.

Stężenie alkoholu bardzo mocno wpływa na to, jak długo skazany ma zakaz wsiadania za kierownicę. Niemal wszyscy kierowcy, którzy w momencie zatrzymania mieli mniej niż 0,62 promila, otrzymywali zakaz prowadzenia auta na najwyżej 12 miesięcy. Kierowcy, którzy nieznacznie przekroczyli dawkę alkoholu oznaczającą popełnienie przestępstwa, otrzymywali też stosunkowo łagodne kary finansowe (na które składa się grzywna, świadczenie pieniężne oraz na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej). Kwota wahała się tu od 500 do 5 tysięcy złotych. 

Wśród tej grupy kierowców dużą część stanowili ci, którzy tłumaczyli, że alkohol pili dzień wcześniej i byli przekonani, że już dawno wytrzeźwieli.

Jednak im więcej alkoholu we krwi, tym kary surowsze. Kierowcy, którzy w momencie zatrzymania mieli w organizmie ponad promil alkoholu, tracili "prawko" najczęściej na trzy lata, chociaż zdarzały się też kary pięcioletnie. 

2. Okoliczności popełnienia przestępstwa

Wspomniany wyżej kierowca, który prawo jazdy stracił na pięć lat, pił piwo na promie płynącym ze Szwecji do Polski. Zanim dopłynął, wypił na pokładzie kilka piw, po których w jego organizmie było 1,15 promila alkoholu. Sąd w Świnoujściu stwierdził, że kierowcę trzeba ukarać za wyjątkowo lekceważące podejście do prawa - pił, chociaż miał świadomość, że za chwilę będzie wsiadał do auta. 

Z kolei sąd w Giżycku odstąpił od ukarania młodej kobiety, chociaż prowadziła samochód, mając 1,45 promila w organizmie. A to dlatego, że - jak czytamy w uzasadnieniu wyroku z 2022 roku - przyjechała ona spędzić kilka dni w domu rodzinnym swojego chłopaka. Razem z nim poszła na imprezę, gdzie para się pokłóciła - zdenerwowany partner zabronił jej spać w rodzinnym domu i wyrzucił jej rzeczy przez okno. Kobieta położyła się więc w aucie i próbowała spać, ale po pewnym czasie partner wraz z kolegą pojawili się przy samochodzie i próbowali kontynuować awanturę, uderzając przy tym w okno. Sąd wskazał, że skazana miała prawo czuć się zagrożona i dlatego ze zrozumieniem podszedł do decyzji kobiety o włączeniu silnika i ucieczce spod domu chłopaka. Skazana pokonała 3 kilometry i zjechała z głównej drogi na gruntową, gdzie planowała spędzić noc. Niedługo potem uwagę na stojący na uboczu samochód zwrócili policjanci. 

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia był z kolei bardzo wyrozumiały dla byłego policjanta, który został zatrzymany do rutynowej kontroli, podczas której "wydmuchał" 0,67 promila. Postępowanie warunkowo umorzono, kierowca musiał jedynie zapłacić 1500 złotych nawiązki. Sąd zakazał mu też prowadzenia pojazdów na rok, ale wyrok zapadł ponad rok po tym, jak policja zatrzymała mężczyźnie prawo jazdy.

W uzasadnieniu czytamy, że kontrola policji była rutynowa, więc mężczyzna musiał dobrze radzić sobie z prowadzeniem pojazdu pomimo obecności alkoholu w organizmie. Poza tym - na co uwagę zwrócił sąd - kolejne badania trzeźwości wykazywały coraz niższe stężenia alkoholu. Do kontroli doszło też rano, na mało uczęszczanej drodze, zatem - jak uznał warszawski sąd - były policjant nie zagroził bezpieczeństwu wielu osób. Sędzia zwrócił przy tym uwagę na osobisty dramat skazanego - dzień przed zatrzymaniem przez policję został porzucony przez kobietę, z którą się spotykał. To był - jak uzasadniał sąd - kolejny cios dla mężczyzny, który cztery lata wcześniej w tragicznych okolicznościach stracił żonę i dziecko.

3. Przeszłość kierowcy

Kiedy Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nieprawomocnie skazywał Beatę Kozidrak, przewodnicząca składu orzekającego zwracała uwagę na okoliczności łagodzące - chodziło o "przyznanie się do winy i współpracę z organami ścigania". Ale nie tylko.

- Przez 40 lat posiadania prawa jazdy, nie miała żadnych kolizji z prawem. Nadto, jako okoliczność łagodzącą, należy wziąć pod uwagę jej dotychczasowy uregulowany tryb życia, a w tym niekwestionowany dorobek artystyczny oskarżonej, jej zasługi dla polskiej muzyki i kultury - wymienił sąd. Prokuratura wniosła apelację, a sąd drugiej instancji przyznał, że powoływanie się na dorobek artystyczny było "nieszczęśliwym sformułowaniem". 

- Przy wymiarze kary sąd ma obowiązek wziąć pod uwagę i ocenić postawę sprawcy, właściwości i warunki osobiste, dotychczasowy sposób życia - przypomniał jednak sędzia Grzegorz Miśkiewicz z Sądu Okręgowego w Warszawie. 

Faktem jest, że analiza dotychczasowego stylu życia pojawia się niemal w każdej sprawie, którą opisaliśmy. W listopadzie 2020 roku Sąd Rejonowy w Giżycku warunkowo umorzył postępowanie wobec mężczyzny, który jechał przez jedną z mazurskich miejscowości, mając 1,12 promila w organizmie. Mężczyzna stracił prawo jazdy na 12 miesięcy i musiał zapłacić 4000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. Jego wyrok był jednym z najłagodniejszych, chociaż stężenie alkoholu było dość wysokie. Sąd w uzasadnieniu wskazywał, że kierowca jest emerytowanym oficerem Wojska Polskiego i dotąd był wzorowym obywatelem - nigdy nie złamał prawa i nie miał nawet na swoim koncie mandatów. Jazda po pijanemu została przez sąd uznana za incydent, który najprawdopodobniej nigdy już się nie wydarzy.

4. Sytuacja materialna

Najwyższą karę za jazdę po pijanemu dostał rolnik skazany przez Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu. W domu wypił trzy piwa i dostał telefon od żony, że ta - jadąc z dziećmi - utknęła w zaspie. Mężczyzna wsiadł za kierownicę i zdążył przejechać około 100 metrów, zanim zatrzymała go policja. Okazało się, że w organizmie miał 1,36 promila. Stracił prawo jazdy na trzy lata i musiał zapłacić 17 tysięcy złotych grzywny. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę fakt, że mężczyzna - jak deklarował - miesięcznie z uprawy ziemi ma około 1,5 tysiąca złotych.

Inaczej do wymierzenia kary podszedł Sąd Rejonowy w Wałbrzychu, gdy zajmował się sprawą bezrobotnej kobiety, która prowadziła auto, mając 0,88 promila. Kobieta straciła prawo jazdy i musiała zapłacić 5 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. Zdaniem sądu powinna zapłacić też grzywnę, ale nie było jej na to stać. W związku z tym sąd nakazał jej prace społeczne przez trzy miesiące w wymiarze 40 godzin miesięcznie.

Warunkowe umorzenie

Warto też zwrócić uwagę, że w aż 69 z 250 przeanalizowanych przez nas przypadków sądy decydowały się na warunkowe umorzenie postępowania karnego. Kierowcy co prawda tracili prawo jazdy i musieli wpłacać pieniądze na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym, ale - w świetle prawa - nie byli skazani prawomocnym wyrokiem sądu. To o tyle ważne, że mogli dalej zdobyć zaświadczenie o niekaralności z Krajowego Rejestru Karnego (co jest wymagane przy ubieganiu się o niektóre stanowiska). Sądy decydowały się na umorzenie postępowania karnego najczęściej wobec osób, które miały w organizmie mniej niż promil alkoholu, chociaż zdarzały się też wyjątki, jak sprawa z Torunia, gdzie kobieta miała blisko trzy promile. Nie wyjechała jednak na drogę publiczną, tylko spowodowała stłuczkę na parkingu przed blokiem.

Warunkowe umorzenie postępowania sądy stosują, kiedy - jak precyzuje art. 66 Kodeksu karnego - wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, a okoliczności popełnienia przestępstwa nie budzą wątpliwości. Ważna jest też postawa kierowcy - musi on być wcześniej niekarany za przestępstwo umyślne, a dotychczasowy sposób życia musi wskazywać, że będzie w przyszłości przestrzegał porządku prawnego.

Pijani zabijają

Tylko w ubiegłym roku pijani kierowcy spowodowali 1415 wypadków drogowych, w których zginęły 172 osoby.

- Ostatnie lata to od 100 do 110 tysięcy zatrzymanych nietrzeźwych prowadzących. W 2022 roku było to ponad 104 tysiące. W 2021 roku nieco mniej, bo ponad 101 tysięcy, ale tutaj bardzo istotną kwestią jest też liczba prowadzonych badań na obecność alkoholu w organizmie, a czasy roku 2020-2021 to szczyt pandemii, gdzie było ich dwukrotnie mniej - zauważa nadkomisarz Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Tu trzeba odnotować, że te liczby dotyczą zarówno osób, które miały powyżej pół promila, jak i tych, które miały 0,2-0,5 promila, czyli popełniły wykroczenie.

- Liczba zatrzymanych kierowców statystycznie jednak utrzymuje się na bardzo podobnym poziomie 100 tysięcy rocznie - podsumowuje nadkomisarz Opas.

Uczestnicy prowadzący pod wpływem alkoholu powodują około 10 procent ogółu wypadków w Polsce. Około 15 procent zabitych na drodze to ofiary pijanego kierowcy.

- Szczęśliwie w 2022 roku na drogach, przez nietrzeźwych kierowców, zginęło mniej osób niż w roku 2021 (212 osób) czy 2020 (216 ofiar), kiedy ruch był nieco mniejszy. To wyraźny spadek - zaznacza Opas.

Nadkomisarz zwraca uwagę, że wpływ na mniejszą liczbę wypadków może mieć zaostrzenie przepisów wobec kierowców. - Dotyczących między innymi taryfikatorów punktowych, mandatowych, ale też przepisów dotyczących bezpieczeństwa pieszych - wymienia policjant.

- Przypominam, że za prowadzenie pod wpływem alkoholu grozi do dwóch lat więzienia. Zakaz prowadzenia pojazdów jest orzekany nie tak jak przed 2022 rokiem na lat maksymalnie dziesięć, tylko w tej chwili możemy utracić prawo jazdy na 15 lat. Kara pieniężna z kolei może wynieść do 60 tysięcy złotych. Ponadto od 17 września 2022 roku wobec osoby, która drugi raz zostanie prawomocnie skazana za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, kara grzywny jest liczona dwukrotnie - dodaje funkcjonariusz. 

Coraz częściej reagujemy

Zmienia się również, zdaniem Roberta Opasa, podejście do pijanych wsiadających za kierownicę, co odbija się w policyjnych statystykach. Dzwonią nie tylko przypadkowi świadkowie, ale też rodziny bliskich, którzy obawiają się o ich zdrowie i życie.

- Zgłoszeń jest zdecydowanie więcej. Rzadko kiedy mówimy już o donosicielstwie, bo jeszcze kilka lat temu zadzwonienie było "wstydem". Ludzie interweniują coraz częściej. Zawsze proponuję, aby słownie zachęcać osoby, które znamy, by zrezygnowały z wsiadania za kółko po spożyciu alkoholu. Żeby zapewnić takiej osobie taksówkę lub ją podwieźć - podsumowuje policjant.

Czytaj także: